|
Delta state Centrum międzywymiarowej Rozróby
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Black Star
Administrator
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:36, 19 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Marianna napisał: | Bs a co z zagadkowym NEFFem ?
Czy ze względu na odejście będziesz go pisac tu ? |
Oczywiście, będę pisała.
Całość neffa: [link widoczny dla zalogowanych]
I nowe odcinki.
OK. Napisałam następny odcinek.
Jest raczej krótki, ale jeszcze będzię dziś nowy, potem.
W tym odcinku będzie niestety dużo francuskiego.
Wyjaśnienia na dole.
Aha i proszę o komenta, bo inaczej uznam, że nie warto pisać dalej.
I piszcie, co chcecie, by było dalej.
A jak ktoś skomentuje wyjątkowo ładnie, to go może dodam do tej histori...
A teraz już odcinek.
Tymczasem Lares siedział u siebie w domu i myślał.
Wszystkie te sprawy były zbyt skomplikowane.
Nie wiedział, jak ma to wszystko rozwiązać.
Nagle zadzwonił telefon.
Lares podniósł słuchawkę i usłyszał przestraszony dziewczęcy głos.
- J'ai besoin de votre aide (1) , Lares! -
Lares zdumiał się. Rozpoznał ten głos od razu, choć słyszał go tylko raz w życiu. Dawno.
- Jennifer? – Upewnił się jeszcze Lares.
- Oui. Oui il est moi. J'ai besoin de votre aide. (2) – Potwierdziła Jennifer szlochając.
- Quel est erroné? (3) – Spytał natychmiast Lares. Czuł niejasny niepokój. Wiedział, że Jennifer nie dzwoniła by do niego, gdyby nie stało się coś strasznego.
- Ils l'ont tué. Ils ont tué mon père, Lares! (4) – Odpowiedziała Jennifer szlochając.
- Merde! (5) – Zaklął Lares. - C'était des rifters, droite? (6)
- Oui, Oui. Lares, je ne sais pas quoi faire. Aide, svp! (7) – Odpowiedziała Jennifer nadal płacząc.
- Calme vers le bas. Je vous aiderai. Tout sera correct. (8 ) – Mówił Lares, starając się uspokoić Jennifer.
Potem urwał na chwilę, zastanawiając się nad czymś.
- Maintenant, Jen, ils prennent...? (9) – Odezwał się Lares znów.
- Non. Le non, remercient Dieu, ils pas . Je l'ai.. (10) – Odpowiedziała natychmiast Jennifer.
- Remerciez Dieu. (11) – Zgodził się Lares. To się chyba właśnie nazywa szczęście w nieszczęściu.
- Où êtes-vous maintenant? (12) – Odezwał się znów Lares.
- Près De MET. (13) – Odpowiedziała Jennifer cicho.
- Ok. Faites attention. Et séjour où vous êtes! Je viendrai. Et calme vers le bas. (14) – Szybko zadecydował Lares. A potem się rozłączył.
Następnie szybkim krokiem wyszedł z domu.
- - - > W Y J A Ś N I E N I A < - - -
(1) – Potrzebuję twojej pomocy, Lares! (franc)
(2) – Tak. Tak, to ja. Musisz mi pomóc! (franc)
(3) – Co się stało? (franc)
(4) – Zabili go! Zabili mojego ojca, Lares! (franc)
(5) – (To może być właściwie każde przekleństwo, jednak mnie chodziło o słowo: „chol*ra”) (franc)
(6) – Ryfterzy go zabili? (franc)
(7) – Tak. Tak! Lares, ja nie wiem co robić! Pomóż, błagam! (franc)
(8 ) – Uspokój się. Oczywiście, że Ci pomogę. Wszystko będzie dobrze. (franc)
(9) – A teraz Jen, powiedz, czy ryfterzy zabrali...? (franc)
(10) – Nie. Dzięki Bogu, nie zabrali. Ja to mam. (franc)
(11) – Dzięki Bogu. (franc)
(12) – Gdzie ty teraz jesteś? (franc)
(13) – Niedaleko MET. (franc) (MET to muzeum w NY)
(14) – Dobrze. Bądź ostrożna. I nie ruszaj się stamtąd. Ja zaraz przyjdę. I uspokój się. (franc)
Tymczasem w kwaterze ryfterów.
- I co teraz zrobimy? Może macie jakieś pomysły? – Mówił właśnie John, do innych ryfterów.
- Jeśli nie było tego w domu, to w takim razie Michael musiał to komuś oddać... – Podsunął jakiś ryfter.
- To niemożliwe. – Wtrąciła Hailee. – Michael był człowiekiem, ale nie był głupcem.
- Ale on miał córkę... – Zaczął znów jakiś ryfter. – Mógł jej to dać, gdy dowiedział się, że zamierzacie po to dziś przyjść.
- To ma sens. – Zgodził się powoli John. – Jak myślisz, Hailee?
- To możliwe. Nawet prawdopodobne. – Odpowiedziała Hailee.
- Więc gdzie jest teraz Jennifer Hayes? - Spytał John patrząc na Hailee wyczekująco.
- Nie mam pojęcia. – Odpowiedziała ona spokojnie.
- Ale chyba możesz ją namierzyć? – Podsunął jej John niecierpliwie.
- Nie. – Odparła lekko Hailee.
- Nie możesz?! – Warknął wściekle John.
- Nie. – Powtórzyła ze znudzeniem dziewczyna.
- Jak to nie? O co ci znów chodzi! To co ma Jennifer, to potężna broń! Zniszczylibyśmy całą ludzkość bez trudu! A ty mówisz, że nie możesz jej namierzyć?! – Krzyczał John.
- Właśnie dlatego. – Odparła niejasno ona.
- Dlaczego, do chol*ry?!
- Dlatego. I przestań wrzeszczeć. Powiedziałam, że jej nie namierzę.
- Ale czemu?!
- Nieważne. – To mówiąc Hailee powoli podniosła się z krzesła, na którym siedziała i skierowała się do wyjścia z pokoju.
- Czekaj! – Wrzasnął John łapiąc ją za ramię.
Hailee zatrzymała się.
- Puść. – Powiedziała.
- Najpierw wyjaśnij mi może o co tu chodzi!
Hailee odwróciła się. Usta miała zaciśnięte, a jej srebrne oczy patrzyły na Johna ostro i gniewnie.
- Nie zamierzam Ci niczego wyjaśniać. – Wysyczała. – I puść mnie, albo pożałujesz.
John westchnął i puścił ramię Hailee, a ona spokojnie wyszła z pokoju, nie odwracając się już więcej.
Znał ją już dość długo i wiedział, że czasem nie wolno z nią zaczynać, bo może się to źle skończyć.
Hailee nigdy się nie wściekała, nie krzyczała, nie dało się jej wyprowadzić z równowagi.
Ale to nie znaczy, że nie była niebezpieczna.
Hailee weszła do swojego pokoju.
Zamierzała usiąść przy komputerze i w końcu ustalić parę spraw.
Ale nie usiadła.
Z tego prostego powodu, że na jej krześle już ktoś siedział.
A dokładnie siedziała tam wysoka dziewczyna o długich, ciemnych włosach i ciemnych oczach w czarnej bluzce.
Nazywała się ona Marianna i była ryfterką.
Dziewczyna uśmiechnęła się na widok Hailee.
Hailee tez się uśmiechnęła, ale potem powiedziała.
- Spóźniłaś się.
- Wiem. – Odparła dziewczyna. – Miałam drobne kłopoty z transportem.
- Spóźniłaś się trzy dni. – Mruknęła Hailee z nieznacznym uśmiechem na twarzy.
- Toteż mówię, że miałam „drobne” kłopoty z transportem. – Dziewczyna roześmiała się.
A po chwili dodała:
- Sorry. Wiem, że nie znosisz czekać.
Hailee uśmiechnęła się.
- No, nie znoszę. – Potwierdziła Hailee.
- A jednak na mnie czekałaś. – Zauważyła dziewczyna wstając.
- Masz informacje, na które warto poczekać. – Wyjaśniła Hailee.
- Tak. – Odpowiedziała Marianna.
- Więc? Co właściwie chciałaś powiedzieć?
- Je veux vous dire qu'ainsi beaucoup de choses, mais moi n'avons pas assez de temps. (1) – Odpowiedziała cicho Marianna.
- Temps? Nous avons autant d'heure, car nous avons besoin. Nous avons l'éternité, mon cher Marianna. Ou, au moins - j'ai (2) .- Rzuciła w odpowiedzi Hailee.
- Tak. – Zgodziła się powoli Marianna, a potem obie wyszły z pokoju.
- - - > W Y J A Ś N I E N I A < - - -
(1) – Chciałabym powiedzieć Ci tyle rzeczy, ale obawiam się, że nie starczy mi czasu. (franc)
(2) – Czas? Mamy tyle czasu ile chcemy. Mamy wieczność, moja droga Marianno. A przynajmiej –ja mam.(franc)
Marianna i Hailee siedziały teraz w dużym, ciemnym pokoju i rozmawiały.
- Słyszałam o przygotowaniach do zniszczenia ludzkości... – Mówiła właśnie Marianna.
- Taak. – Odpowiedziała niechętnie Hailee.
Marianna spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- Jakoś nie wyglądasz, na specjalnie szczęśliwą, z tego powodu. – Powiedziała.
- Mam być szczęśliwa? – Spytała Hailee ironicznie. – Naprawdę sądzisz, że jesteśmy gotowi do tej walki?
- Szczerze? Nie, nie jesteśmy. – Odpowiedziała Marianna wzdychając. – Ale dla Ciebie to chyba nie jest problem. Zawsze będziesz tym, kim jesteś teraz.
Hailee nie odpowiedziała.
- A jednak John przygotowuje się to walki. – Odezwała się znów Marianna.
- Tak.- Przytaknęła Hailee ze znudzeniem. – On chce nawet zdobyć ostateczną broń... .
- Chyba żartujesz?! – Krzyknęła Marianna ze zdumieniem i strachem w ciemnych oczach. – On nie może jej zdobyć!
– Przecież wiem. – Przerwała Hailee.
- Ale mówiłaś... – Zaczęła Marianna.
- Mówiłam, że John chce zdobyć tą broń. A nie, że ją zdobędzie.
Marianna odetchnęła z ulgą.
- Co zamierzasz? – Spytała.
- Nie wiem. Jeszcze. – Odpowiedziała Hailee.
W tej chwili otworzyły się drzwi i do pokoju wszedł John, mówiąc:
- Hailee, czy wiesz może gdzie... . – Tu urwał, zdumiony widokiem Marianny.
- Witaj, John. – Powiedziała Marianna uśmiechając się ironicznie.
- Witaj, Marianno. – Odpowiedział John, patrząc na nią z wściekłością.
Marianna była jedną z nielicznych, a może nawet jedyną ryfterką, która postawiła się Johnowi i wygrała.
Teraz mówiła o sobie: „Wolna Ryfterka” i robiła co chciała.
John jej nie znosił.
A Marianna uważała Johna za irytującego, głupiego frajera. Nie mogła zrozumieć, dlaczego to John miał być przywódcą wszystkich ryfterów.
- Co ty tu robisz? Jak śmiesz to przychodzić! – Krzyczał John na Marianne, nie ukrywając gniewu.
- Ona przyszła do mnie. – Powiedziała Hailee takim spokojnym tonem, jakby opowiadała, co jadła na śniadania.
- Co? – Spytał John.
Hailee wzruszyła ramionami, nie udzielając żadnej odpowiedzi. Marianna zaśmiała się cicho i drwiąco, patrząc wyzywająco na Johna.
John natomiast patrzy na Hailee i zastanawiał się, co ma powiedzieć.
Hailee nigdy nie słuchała nikogo. Od zawsze żyła tylko po swojemu.
John westchnął, odwrócił się i powoli poszedł do wyjścia. Stojąc w drzwiach powiedział jeszcze:
- Kiedyś pożałujesz, że stanęłaś przeciwko mnie, Marianno!
- Je ne regrette rien. (1) – Odpowiedziała mu Marianna, nadal się uśmiechając.
- A jednak! Pożałujesz, jak zdobędę ostateczną broń! – Zagroził znów John.
A potem wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.
Hailee i Marianna patrzyły na siebie przez chwilę, a potem roześmiały się identycznym, zimnym, drwiącym śmiechem.
- Je le déteste. (2) – Odezwała się nagle Marianna. Przestała się już śmiać.
- Et qui a indiqué, cela que vous devez l'aimer? (3) – Odpowiedziała Hailee cicho.
- Vous ne comprenez pas. Je le déteste, comme je ne déteste personne autrement. Et un jour... un jour je deviendrai le rifter le plus puissant. (4) – Powiedziała Marianna. Głos miała ostry i zdeterminowany, a w oczach wściekłość.
Hailee nic nie odpowiedziała. Patrzyła tylko na Mariannę z takim spokojem, jakby właśnie rozmawiały o pogodzie.
- - - > W Y J A Ś N I E N I A < - - -
(1) – Ja niczego nie żałuje. (franc.)
(2) – Nienawidzę go. (franc.)
(3) – A kto mówi, że masz go lubić?
(4) – Nie rozumiesz. Nienawidzę go, jak nikogo innego. I kiedyś... kiedyś ja będę najpotężniejszą z ryfterów.
Tymczasem Lares dotarł właśnie przez MET i znalazł Jennifer.
- Ah, Lares! Bon pour toi voir! (1) – Powiedziała Jennifer, gdy tylko go zobaczyła.
- Ouais. Bon pour toi voir aussi. Avancé. Nous devons aller. (2) – Odpowiedział Lares, rozglądając się niepewnie dookoła.
- Où allons-nous? (3) – Spytała Jennifer.
Lares zastanowił się. Nie mógł zabrać jej do siebie, bo to pierwsze miejsce, w którym ryfterzy będą jej szukać. W końcu podjął jakąś decyzje.
- De cette façon. (4) – Powiedział, wskazując drogę.
A potem oboje poszli.
W tej samej chwili Janus siedział u siebie w domu i intensywnie nad czymś myślał.
Dziś rano były silne zakłócenia między wymiarowe, co mogło oznaczać tylko jedno.
Jakiś nowy ryfter się pojawił. I to silny ryfter. Nie podobało mu się to wszystko.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Janus poszedł otworzyć.
Przed drzwiami stał Lares, a obok niego – czy to możliwe – Jennifer Hayes.
- Co się stało? – Spytał zaskoczony Janus.
- Ryfterzy zabili Michaela. – Powiedział krótko Lares.
- A czy...?
- Nie. Możemy wejść?
- Oczywiście. – Odpowiedział Janus i wpuścił gości do domu.
Wszystko robiło się jeszcze bardziej pokręcone.
„A więc Michael nie żyje” – Myślał Janus. – „Więc ryfterzy naprawdę planują wojnę... .”
Tymczasem u ryfterów.
- Dość czekania. Czas zacząć walkę. – Mówił John, a reszta ryfterów przygotowywała się do wojny.
Jedynie Marianna i Hailee nie przejmowały się tymi słowami.
Zamiast tego nadal siedziały i rozmawiały.
- Chyba powinnaś coś zrobić. – Mówiła Marianna. – On naprawdę szykuje się do wojny.
- Mam mu życzyć powodzenia? – Spytała ironicznie Hailee.
Marianna westchnęła.
- A jeśli on naprawdę zdobędzie tą broń? To co wtedy?
- Nic.
- Nic?
- Nic, bo jej nie zdobędzie.
- Taka z ciebie optymistka? – Roześmiała się Marianna.
- Realistka. – Poprawiła Hailee, spoglądając ostro na Mariannę. – Sama zadbam, by nie zdobył tej broni. Chyba nie myślisz, że sobie nie poradzę?
- Nie o to mi chodziło. Chcę być pewna.
- Więc może sama się tym zajmij. – Odpowiedziała Hailee drwiąco.
- Oh, przestań. Przecież tłumaczę, że nie o to mi chodziło!
- O que quer que. (5) – Odparła Hailee.
Marianna roześmiała się. A potem nagle spoważniała.
- Hailee. Você sabe, por que mim veio realmente? (6) – Odezwała się cicho.
Hailee też spoważniała. Rzadko mówiły do siebie w tym języku, więc wiedziała, że chodzi o coś ważnego.
- Naturalmente, isso que eu sei. Quem você pensa do eu é? Um ser humano? (7) – Opowiedziała spokojnie.
- Pesaroso. Mas, em todo o caso. Eu penso que é hora de ir. (8 ) – Rzuciła w odpowiedzi Marianna.
- Aquela é sua escolha. Deixa para ir. (9) – Zgodziła się Hailee, a potem obie wyszły.
Gdy Marianna i Hailee wychodziły zatrzymał je John.
- Gdzie się wybieracie? – Spytał.
- Mamy coś do załatwienia. – Odparła niejasno Hailee.
- Ale! Mnie należą się jakieś wyjaśnienia! – Wrzasnął wściekle John.
- Jerk. (1) – Rzuciła nagle, półgłosem Marianna.
- Co? – John spojrzał na nią gniewnie.
- I said – jerk! (2) – Powtórzyła z naciskiem Marianna.
John spojrzał na nią z wściekłością.
- Shut up! (3) – Powiedział.
- Bite the ice! (4) – Odparła dziewczyna.
- Jak śmiesz mówić tak do najpotężniejszego ryftera?! – Spytał groźnie John,
- Someday I’ll be the most powerful rifter. (5) – Odparła Marianna uśmiechając się.
- After my death body! (6) – Wrzasnął John.
- Oh, yeah. (7) – Zgodziła się Marianna rozmarzonym głosem.
- What? I said that ironic! (8 ) – Powiedział ostro John.
- You mean ‘moronic’? (9) – Rzuciła Marianna drwiaco.
Hailee roześmiała się.
- Shut up! (10) – Krzyknął znów John, a potem wyszedł.
- É tal empurrão. (11) – Powiedziała Marianna do Hailee.
Hailee pokiwała głową, zgadzając się.
- Deixa para ir, em todo o caso. Eu não posso esperar para vê-lo. (12) - Odezwała się znów Marianna.
- Você, rifters, é assim impatient. Como seres humanos. (13) – Odpowiedziała jej drwiąco Hailee.
- Você está dizendo, isso que eu sou um ser humano? (14) - Spytała ostro Marianna.
- No. Eu disse apenas, aquele lá é uma similaridade entre rifters e seres humanos. (15) – Odparła spokojnie Hailee, a potem obie dziewczyny wyszły, uśmiechając się lekko.
Tymczasem Lares rozmawiał z Janusem.
- Dziś rano były spore zakłócenia między wymiarowe. – Mówił Janus.
- Tak. – Potwierdził Lares.
- Czyżby nowi ryfterzy przeszli do naszego wymiaru? – Spytał Janus.
- Najprawdopodobniej. – Zgodził się Lares.
- Ciekawe tylko... – Zaczął znów Janus, a potem urwał.
- Co się stało? – Spytał Lares.
- Ryfterzy są w pobliżu Sexta porta (16) ! Szybo! – Krzyknął Janus.
A potem oboje wybiegli.
- - - > W Y J A Ś N I E N I A < - - -
(1) – Palant. (ang.)
(2) – Powiedziałam – Palant! (ang.)
(3) – Zamknij się! (ang.)
(4) – Odczep się. (ang.)
(5) – Kiedyś to ja będę najpotężniejszą ryfterką. (ang.)
(6) – Po moim trupie. (ang.)
(7) – Oh, tak... . (ang.)
(8 ) – Co? To co powiedziałem miało brzmieć ironicznie. (ang.)
(9) – Chyba kretyńsko. (ang.)
(10) – Zamknij się! (ang.)
(11) – Straszny z niego głupek. (port.)
(12) – Ale chodźmy już Nie mogę się doczekać, żeby to zobaczyć. (port.)
(13) – Wy, Ryfterzy jesteście tacy niecierpliwi. Zupełnie jak ludzie. (port.)
(14) – Mówisz, że jestem podobna do ludzi? (port.)
(15) – Nie. Mówię tylko, że istnieje podobieństwo między ludźmi i ryfterami. (port.)
(16) – Dosłownie: „6 Brama”. (port.)
Marianna i Hailee zbliżały się do Sexta porta.
Nagle Hailee zatrzymała się i odwróciła.
- Que é errado? (1) – Spytała Marianna.
- Chyba mamy towarzystwo. – Odpowiedziała Hailee rozglądając się badawczo dookoła.
Marianna również się rozejrzała.
- Pójdę się rozejrzeć powiedziała Hailee i odeszła.
Marianna została sama, ale nie martwiła się tym zbytnio.
Spokojnie rozejrzała się po korytarzu.
Było tam wiele różnych drzwi. Z pozoru drzwi były identyczne, ale Marianna wiedziała, że tylko jedne zaprowadzą ją, do Sexta porta.
„Apra il portello, per vedere il mondo, che non avete visto mai prima.” (2) – Pisało na jednych drzwiach.
Ale Marianna nie była głupia, i wiedziała, że nie powinna otwierać tych drzwi.
„Kommen Sie herein. Zur Welt der Schwärzung.” (3) – Pisało na drugich drzwiach. Marianna pokręciła głową ze zniechęceniem. To wciąż nie były drzwi, których szukała.
Problem w tym, że widziała Sexta Porta tylko raz, i to na starej fotografii i nie wiedziała, czy da radę je teraz rozpoznać. Nagle coś przykuło jej uwagę.
Duże, ciemne drzwi z wyrytym jakimś napisem.
Podeszła bliżej, by odczytać ten napis.
„Quem quer que você é.
Onde quer que você vem de.
O que quer que você quer.
Este é Sexta Porta.
Aqui você começará, o que você quer.” (4) – Litery były niewyraźne, a język skomplikowany, ale Marianna od razu zrozumiała, że to jest to, czego szukała.
Nie zastanawiając się długo otworzyła drzwi.
Tymczasem Lares i Janus właśnie wchodzili do korytarza.
- Ktoś otworzył bramę. – Powiedział Janus.
- Czyli spóźniliśmy się? – Zapytał ze zdumieniem Lares. Nie chciał uwierzyć, że tak po prostu przegrali.
- Może jeszcze nie... – Zaczął Janus. – Mam pewien pomysł. Może się uda.
I oboje podążyli w kierunku Sexta Porta.
Nie zauważyli nawet, że ktoś za nimi idzie.
Marianna, natomiast była już w środku.
Musiała przyznać, że widok, który zobaczyła po wejściu zaskoczył ją.
Spodziewała się czegoś zupełnie innego. Ale nie ważne. Wiedziała po co tu przyszła.
A ona była osobą, quem começa sempre o que quer. (5)
- - - > W Y J A Ś N I E N I A < - - -
(1) – Co się dzieje? (port)
(2) – „Otwórz te drzwi, by zobaczyć świat, jakiego nie widziałeś wcześniej.” (wł)
(3) – „Wejdź. To świata ciemności.” (niem.)
(4) – „Kimkolwiek jesteś. Skądkolwiek pochodzisz. Czegokolwiek chcesz. Oto jest Sexta Porta, co da Ci czego chcesz. (port.)
(5) - Która zawsze dostaje, czego chce. (port.)
Marianna rozejrzała się jeszcze raz po pomieszczeniu, w którym się znalazła.
Była to niewielka komnata, w całości wyłożona bogactwami, złotem i klejnotami.
Ale Mariannę nie interesowały te bogactwa. Ona przyszła tu po coś innego.
I wiedziała, że to odnajdzie.
I rzeczywiście, odnalazła.
W dużej skrzyni stojącej w kącie leżała duża, czarna księga.
Marianna zdmuchnęła kurz z księgi.
„Muito o começo” (1) – Odczytała tytuł, uśmiechając się. Znalazła to, czego szukała.
Otworzyła książkę na pierwszej stronie i przeczytała nagłówek: „Genesis e ascensão dos rifters, e origens dos seres humanos” (2) . Teraz była już pewna, że odnalazła swój cel.
Zniknęła zabierając ze sobą księgę.
W chwilę później, do komnaty wpadli Lares i Janus.
Ale było już za późno. Marianna zabrała księgę.
Marianna tymczasem wróciła już do domu. A właściwie nie do domu, a do kwatery ryfterów.
Weszła do pokoju Hailee.
- Witaj. – Powitała ją Hailee.
- Hm... Witaj. – Odparła Marianna, nieco zdziwiona. – Myślałam, że poszłaś sprawdzić teren.
- Poszłam. – Wyjaśniła Hailee. – A potem tu wróciłam.
- Aha.
- Znalazłaś już to, czego szukałaś?
- Tak. – Odpowiedziała Marianna, a potem wyszła. Potrzebowała jakiegoś wolnego pokoju, żeby przeczytać całą tą księgę. Chciała dowiedzieć się wszystkiego o ludziach, i jak powstali ryfterzy i jak został wybrany niegdyś ich przywódca.
W końcu znalazła wolny pokój. Usiadła i otworzyła księgę.
Pierwsze parę rozdziałów dotyczyło powstania świata.
Marianna ominęła te rozdziały, bo nie specjalnie ją interesowały.
Zatrzymała się przy rozdziale, którego nagłówek mówił:
„Primeiros povos, e rifters. Ascensão do poder dos rifters. Hailee. (3) ”
Zaczęła czytać.
- - - > W Y J A Ś N I E N I A < - - -
(1) – „Wielkie początki.” (port)
(2) – „Geneza i powstanie ryfterów. Początki ludzi.” (port)
(3) – „Pierwsi ludzie i ryfterzy. Potęga ryfterów. Hailee.” (port)
Marianna czytała:
„Pierwsi ludzie (ludzie, czyli istoty wolne, myślące, ale także niestałe i niespokojne) - Australopiteki - pochodzą z wczesnego plejstocenu. Pierwsi ryfterzy, nazywani też „consciência viva” (1) pojawili się dużo później, gdy cywilizacja ludzka była już w pełni rozwinięta. Pierwszych „przejęć” ludzi przez ryfterów (te przejęcia nazywano też: „alma perdida” (2) ) możemy dopatrywać się już w starożytności. Znany grecki heros starożytny, Achilles, który był nazywany „nieśmiertelnym człowiekiem”, był po prostu jednym z pierwszych ryfterów.”
Marianna przerwała czytanie i „przeskoczyła” parę następnych stron.
Nie interesowała jej starożytność.
W końcu znów zaczęła czytać:
„Pierwszą zorganizowaną działalność ryfterską możemy zaobserwować we wczesnym średniowieczu. Wtedy też Hailee Adams, nazywana też „Frio e mau” (3) włączyła się w walkę ryfterów i ludzi, oczywiście po ryfterskiej stronie. Nie wiele wiadomo o tym skąd wzięła się Hailee, wiadomo natomiast, że istnieje ona od początku i że będzie ona istnieć tak długo, jak sama uzna za stosowne.”
Marianna znów przerwała czytanie. Nie szukała w tej chwili informacji o Hailee. Gdyby chciała coś wiedzieć o Hailee mogła by ją po prostu spytać.
Przewracała kartki księgi, aż zatrzymała się na stronie, której nagłówek mówił: „Inferno. Diabos. Kaelsy. Sua influência na luta entre povos e rifters” (4) .
Znów zaczęła czytać.
„Piekło, podobnie jak świat i Hailee istniało zawsze, i od zawsze brało swój czynny udział w walkach pomiędzy ludźmi i ryfterami. Wyróżniamy diabły niskie (służby diabelne) i diabły wysokie (Mestres do inferno (5) ). Największy udział w walce pomiędzy ludźmi i ryftermi ma Kealsy, która bywa nazywana też: „Quente e mau” (6) . Była ona niegdyś nawet uznawana za piekielny odpowiednik Hailee Adams, ale późnej Kaelsy została uznana po prostu za najważniejszą diablicę, i to jest słuszne twierdzenie.”
(1) – „Żyjąca świadomość” (port)
(2) – „Utrata duszy” (port)
(3) – „Lodowate zło” (port)
(4) – „Piekło. Diabły. Kaelsy. Ich wpływ na walkę ludzi z ryfterami” (port)
(5) – „Władcy piekieł” (port)
(6) – „Ogniste zło” (port)
Marianna czytała nadal.
Teraz dotarła już do rozdziału, który mówił tylko o pojawieniu się ryfterów. To ją interesowało najbardziej.
„Gdy pod koniec średniowiecza ryfterzy zaczęłi łączyć się w jedną ryfterską organizację („Organização De Rifter” (1) ) na czele ich stał najpierw ryfter Markus, a potem, po jego śmierci w niewyjaśnionych okolicznościach zaczął panować ryfter John. Panuje od do dziś.”
Marianna odłożyła na chwilę księgę i prychnęła ze złoscią.
Ale poźniej wróciła do czytania.
„Ryfterów możemy podzielić na 3 grupy. Pierwsza to Ryfterzy Zjednoczeni, zwani też „Rifters normais” (2) . Są to ci ryfterzy, którzy wykonują rozkazy aktualnie panującego najpotężniejszego ryftera.” Marianna znów przerwała czytanie i zaśmiała się ironicznie.
- „John potężny? – Pomyślała drwiąco.
A potem powróciła do czytania.
„Druga grupa, to ryfterzy, którzy pokonali swój ryfterski instynkt i walczą teraz po stronie dobra. Mówi się o nich też „Ryfterzy zdrajcy” lub „Rifters bons” (3) . Trzecia grupa ryfterów to „Wolni Ryfterzy”, zwani też „livre rifters” (4) . Tu należy wyróżnić dwie podgrupy. Pierwsza, to ryfterzy, którzy stanęli do walki ze swoim przywódcą i przegrali („destruído rifters” (5) ) a druga to ci, którzy zwyciężyli i do dziś żyją. Nazywamy ich: „vencedor – rifter” (6) .
Marianna przerwała czytanie i uśmiechnęła się. Więc jest vencedor (7) .
Wróciła do czytania.
- - - > W Y J A Ś N I E N I A < - - -
(1) – „Organizacja Ryfterska” (port)
(2) – „Zwyczajni ryfterzy” (port)
(3) – „Dobrzy ryfterzy” (port)
(4) – „Wolni Ryfterzy” (port)
(5) – „Zniszczeni, przegrani ryfterzy” (port)
(6) – „Ryfterzy - Zwycięscy” (port)
(7) – Zwycięzcą.
Marianna czytała:
„Walka ludzi i ryfterów trwa od zawsze i będzie trwała do końca świata. Tak przynajmiej brzmi jedna z przepowiedni Harnessuie.”
Marianna znów przerwała czytanie i zmarszczyła brwi. Nie znała dobrze tej przepowiedni. Będzie musiała potem spytać o to Hailee.
A na razie wróciła do czytania.
„Podobno stworzono niegdyś potężną broń, którą ryfterzy mieli wykorzystać przeciwko ludzkości. Ale broń ta okazała się niebezpieczna i nieobliczalna, dlatego została starannie ukryta przez Wielką Szóstkę (sześć osób, które zebrało się raz, aby zadecydować co uczynić z bronią zagłady). Broń trafiła pod opiekę człowieka – Michaela Hayes’s, który miał ją pilnować, aby nigdy nie trafiła ona znów w ręce ryfterów, gdyż byłby to koniec świata.”
Marianna westchneła. John mógł zobyć tą broń w każdej chwili. A to naprawdę byłby koniec. I to nie koniec ludzkości. Ale koniec całego świata. Marianna wiedziała o tym dobrze.
Znów zaczęła czytać.
„Ninja.” – Głosił nagłówek. – „Ninja byli na początku niewielką grupą ludzi, która również walczyła z ryfterami. Potem, nastąpił rozrost organizacji Ninja, do tego stopnia, że utworzono nawet specjalną Radę Ninja. Do niedawna Ninja prowadzili bardzo zdecydowaną walkę z ryfterami, ale jakieś 16 lat temu zaprzestali tej walki całkowicie.”
Nagle drzwi do pokoju, w którym siedziała Marianna weszła Hailee.
- Wiesz, która jest godzina? – Spytała Hailee.
- A co? – Spytała lekko ironicznie Marianna. – Zegrek Ci się zepsuł?
Hailee zignorowała drwinę Marianny.
- Siedzisz tu już cztery godziny. – Powiedziała.
- Rany. – Zdziwiła się szczerze Marianna. – Straciłam rachubę czasu przy czytaniu.
- I jak książka?
Marianna nie odpowiedziała.
- Jak właściwie brzmi przepowiednia Harnessuie? – Spytała w zamian.
- Która przepowiednia? – Spytała Hailee.
- Ta dotycząca walki ludzi i ryfterów. – Wyjaśniła Marianna.
- „O mundo é justo um lugar vazio, onde a lata má e boa lute para sempre. Tão por muito tempo como o mundo existe, lutam. E tão por muito tempo como lutam, o mundo existe.” (1) – Odpowiedziała spokojnie Hailee.
- Dzięki. Powiedz mi jeszcze tylko jedną rzecz. – Odezwała się Marianna.
- No?
- Kto był w Wielkiej Szóstce? – Marianna rzuciła to pytanie spokojnym tonem, choć wiedziała, że jest to pytanie wielkiej wagi.
Przez chwilę Hailee milczała. A potem odpowiedziała. A gdy to mówiła głos miała spokojny, a jej twarz była zimna i pozbawiona wyrazu.
- Kaelsy, jako przedstawiciel piekieł. Janus, jako przedstawiciel ludzi. Lares. Dwóch członków Wielkiej Rady Ninja. I ja. -
- - - > W Y J A Ś N I E N I A < - - -
(1) – „Świat to jedynie pusty plac, gdzie dobro i zło mogą walczyć bez końca. I tak długo jak istnieje świat te dwie siły będą walczyć. I tak długo jak one walczą – świat istnieje.” (port)
Przez chwilę nikt nic nie mówił.
A potem Hailee znów się odezwała.
- Wychodzę teraz do miasta, bo mam coś do załatwienia. – Powiedziała spokojnie. – Wrócę wieczorem i mam nadzieje, że do tego czasu skończysz już czytać. -
- Jasne, że skończę. – Odpowiedziała Marianna. – Przecież musimy gdzieś wyskoczyć, żeby oblać moje przybycie. I nasze rychłe zwycięstwo. -
Hailee pokiwała powoli głową, potem wyszła.
Marianna tymczasem znów zaczęła czytać.
Natrafiła na rozdział zatytułowany: Relacionamento entre diabos e rifters. A influência dos diabos em destruir ‘o Wepon final’.” (1)
Zaczęła czytać.
Słuchajcie, teraz jest historia, którą Marianna czyta. Więc to co zaraz napiszę już się zdarzyło w przeszłości. Ale napisze to w czasie teraźniejszym, żeby było wygodniej. Rozumiecie? TO SĄ ZDARZENIA Z PRZESZŁOŚCI. Nie pomylcie się potem. TO JUŻ BYŁO.
Miejsce Akcji: „Centro Do Inferno” (2)
Czas akcji: Około 20 lat przed akcją właściwą. (Akcja właściwa dzieje się parę lat przed II wojną światową).
Panował ciepły, letni dzień.
W piekle było, jak zwykle piekielnie gorąco.
W Centro Do Inferno (3) siedziały trzy diabły.
Dwa z nich rozmawiały, a właściwie kłóciły się.
Trzeci diabeł, a właściwie diablica patrzyła na kłócącą się dwójkę z niechęcią i drwiącym uśmiechem.
Nietrudno był odgadnąć, że ta diablica to Kealsy.
Kaelsy nie wyglądała jak zwykła diablica. Miała jasne włosy, ładny uśmiech i oczy, tak ogniste, że niemal miotały błyskawice. Stąd nazywano ją też „Quente e mau” (4) .
Nagle brama do sali piekielnej otworzyła się i stanął w niej jeden z Diabłów Niskich.
- „Mestre do Inferno” (5) i Kealsy – „Rainha Escura do Fogom” (6) , przynoszę ważną wiadomość. – Rzekł podniosłym głosem.
- Więc gadaj. – Odparła Kaelsy ziewając. Ten podniosły styl mowy piekielnej był chwilami po prostu nudny.
- Tak jest, o pani, „minha rainha do inferno, o mais poderoso de poderoso” (7) -
- Przestań i gadaj w końcu!
- Przynoszę wiadomość.
- Jaką?
- Przyszedł gość.
Kaelsy zdumiała się. Diabły, które wcześniej się kłóciły też się zdumiały. W piekle prawie nigdy nie przyjmowano gości.
A już na pewno nie – nieoczekiwanych gości. Żeby dostać się do piekła należało mieć specjalne zaproszenie.
Kaelsy zastanawiała się nad czymś.
- Pójdę sprawdzić kto to. – Powiedziała i wyszła.
AntesoInferno, jak nazywano miejsce pomiędzy Centro Do Inferno (8 ) i Porta Do Inferno (9) , wyglądało naprawdę piekielnie. Ściany miały kolor krwistej czerwieni, a wszystko pozostałe było czarne.
Kaelsy wyszła przez bramę piekielną i rozejrzała się po AntesoInferno.
Przy jednej ze ścian stała spokojnie wysoka blondynka. Jej srebrne włosy odpadały na jej blade ramiona, a stalowe oczy wpatrywały się beznamiętnie w przestrzeń.
I choć stała ona daleko od Kaelsy i choć była odwrócona plecami Kaelsy poznała ją od razu. Bo pewnych istot się po prostu nie da zapomnieć.
Kaelsy była nieco zaskoczona tą nieoczekiwaną wizytą.
- Spodziewałabym się tu ujrzeć niemal każdą istotę, ale ciebie nigdy bym się nie spodziewała. – Powiedziała Kaelsy.
- Esta é somente uma outra prova, essa vida é impredizível. (10) – Odpowiedziała jej lekko Hailee Adams odwracając się.
- Naturalmente. (11) – Zgodziła się Kaelsy. – Więc co Cię sprowadza do Królestwa Piekieł, Hailee?
Hailee nie odpowiedziała na to pytanie.
Zamiast tego powiedziała:
- Słyszałam o śmierci Alex’a Dennaley’a. Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłaś. Myślałam, że go lubiłaś. -
- I must destroy the things I like and like what I destroy. (12) – Odpowiedziała powoli Kaelsy. – This is my destiny. (13)
- I don’t believe in destiny. (14) – Odpowiedziała zimno Hailee.
- So what do you believe in, then? (15) – Spyała Kaelsy.
- In myself. (16) – Odparła Hailee. – And I believe that whatever will ever happend, it still gonna be ... (17) -
- Okay. (18 ) – Dokończyła za nią Kaelsy. – Ja też w to wietrzę. Ale to nie istotne w tej chwili. Po co przyszłaś?
- Chodzi o Broń Zagłady. – Wyjaśniła Hailee.
Kaelsy zdumiała się nieco.
- Myślałam, że ryfterzy zamierzają wykorzystać tą broń do zniszczenia ludzkości. – Powiedziała.
- Dobrze myślisz. – Potwierdziła Hailee.
Kaelsy zdumiała się jeszcze bardziej.
- Więc dlaczego ryfterzy uznali, że powinni mnie o tym poinformować? – Spytała.
- Wcale tak nie uznali. Wręcz przeciwnie, starają utrzymać się to w całkowitej tajemnicy. – Odpowiedziała ironicznie Hailee.
- Więc co tu robisz i dlaczego mi o tym mówisz? – Spytała podejrzliwie Kaelsy.
- Ja nie jestem ryfterem. -
- Nie chcesz im pomóc w zwycięstwie? -
- Ta broń jest zbyt potężna, by dostał ją ktoś taki jak John. To doprowadziło by raczej do zniszczenia świata, a nie ludzkości. – Wyjaśniła Hailee.
Kaelsy zastanawiała się chwilę. A potem powiedziała”
- Broń powinna zostać ukryta. Tak, żeby ryfterzy jej nigdy nie znaleźli. -
Hailee pokiwała głową.
- Należało by zwołać Wielką Szóstkę. -
- A myślałam, że stworzenie jej okaże się kompletnie nie przydatne. – Roześmiała się lekko Kaelsy.
A potem obie wyszły z piekła.
TERAZ DALSZA AKCJA DZIEJE SIĘ JUŻ W CZASIE WŁAŚCIWYM.
Marianna odłożyła księgę i spojrzała na zegarek. Było już po 21, a Hailee mówiła, że wieczorem muszą coś koniecznie załatwić.
Wstała więc i wyszła z pokoju. Jednocześnie intensywnie myślała. Księga, choć wyjaśniała jak zdarzyło się wiele rzeczy, nie odpowiadała na najważniejsze pytanie – „Porque?” (19) .
Ale Marianna czuła, że już za niedługo uzyska odpowiedzi na wszystkie dręczące ją wątpliwości.
A wtedy, a wtedy... .
- - - > W Y J A Ś N I E N I A < - - -
(1) – „Relacje pomiędzy diabłami a ryfterami. Wpływ diabłów na zniszczenie Broni Ostatecznej.”
(2) – „Centrum Piekielne” (port)
(3) – „Centrum Piekielne” (port)
(4) – „Ogniste zło” (port)
(5) – „Władco piekielny” (port)
(6) – „Królowo ciemności i ognia piekielnego” (port)
(7) – „Królowo piekielna, najpotężniejsza z potężnych” (port)
(8 ) – „Centrum Piekielne” (port)
(9) – „Wrota piekielne” (port)
(10) – To tylko kolejny dowód, że życie jest nieprzewidywane. (port)
(11) – Oczywiście. (port)
(12) – Muszę niszczyć rzeczy które lubie, i lubić to co niszczę. (ang)
(13) – To moje przeznaczenie. (ang)
(14) – Ja nie wierzę w przeznaczenie. (ang)
(15) – Wieć w co wierzysz? (ang)
(16) – W siebie. (ang)
(17) – I wierzę, że cokowiek się kiedykolwiek stanie i tak będzie ... (ang)
(18 ) – ...Dobrze. (ang)
(19) – Dlaczego. (port)
Marianna szła spokojnie korytarzem, żeby spotkać się z Hailee.
Niosła ze sobą, oczywiście Księgę Dziejów.
Nagle z Księgi wypadła kartka.
Marianna schyliła się by podnieść kartkę, myśląc, że Księga jest już tak stara, że się rozpada.
Ale gdy zobaczyła tę kartkę z bliska, to zauważyła, że to nie jest strona z Księgi.
To była po prostu nowa, luźno wsunięta do księgi kartka.
Na kartce był jakiś wiersz napisany zamaszystym, ale czytelnym ludzkim pismem.
Choć litery były staranne i wyraźne duża ilość zawijasów przy literach świadczyła o tym, że autor wiersza bardzo się śpieszył, podczas pisania.
Na samej górze kartki pisało: „O ostatecznej broni”, a pod spodem był tekst wiersza.
Marianna zaczęła czytać:
„You will never know, what you become;
When you don’t feel;
Brave and proud in your heart;
Whatever, anyway;
You’ll become who you were born to be;
Cause that’s the way it all should go;
And it’s still worth fighting for;” (1)
Wiersz był w porządku. Tylko skąd ten dziwny tytuł: „O ostatecznej broni”. Marianna nic nie rozumiała.
Na samym dole kartki, pod wierszem napisano jeszcze: „7 liter”.
Marianna schowała kartkę do kieszeni, a potem poszła w końcu na spotkanie z Hailee.
- Nareszcie jesteś. – Powiedziała Hailee. – Na Ciebie zawsze trzeba czekać. -
- Sorry. – Odparła Marianna. Postanowiła, że na razie nie powie Hailee nic o tym dziwnym wierszu. Czuła, że powinna zachować jego treść dla siebie.
- A w ogóle, po co się spotykamy? – Spytała znów Marianna.
- Musimy zejść do piekła. -
Marianna spojrzała na Hailee z mieszaniną zaskoczenia i radości w ciemnych oczach. Nigdy wcześniej nie była w piekle.
- Żartujesz. – Powiedziała.
- Nigdy nie żartuje. – Odpowiedziała zimno Hailee.
A potem obie zniknęły.
Kaelsy, choć rzadko opuszczała Królestwo Piekieł, wiedziała co się dzieje na ziemi. Dlatego tym razem spodziewała się wizyty Hailee i czekała na nią.
- Witaj Kaelsy. – Przywitała ją Hailee.
- Witaj, witaj. – Odpowiedziała Kaelsy. – Czekałam na Ciebie. -
- Świetnie. – Odparła krótko Hailee.
- Widzę, że tym razem nie przyszłaś sama. – Powiedziała Kaelsy patrząc na Mariannę.
- Tak. – Hailee pokiwała głową. - Znasz Mariannę? -
- Słyszałam o niej. – Odpowiedziała Kaelsy.
Marianna uśmiechnęła się lekko. Odkąd wyrwała się z pod panowania Johna i została wolną ryfterką nagle stała się znana. Jak widać nawet w piekle.
- Rozumiem, że sprowadza Was tutaj sprawa Ostatecznej Broni. – Zaczęła Kaelsy.
- Você é direito, Kaelsy, Rainha do inferno. (2) – Odparła Hailee uśmiechając się.
- Naturalmente. (3) – Odparła Kaelsy.
- Broń należy zniszczyć. Raz na zawsze. Finalmente. (4) – Powiedziała Hailee pewnym głosem.
Kaelsy spojrzała na nią z zaskoczeniem.
- Wiesz, że to prawie nie możliwie. Broń można zniszczyć tylko w jeden sposób. – Powiedziała.
- Jak? – Wtrąciła Marianna.
- Należy wpisać poprawnie siedmio cyfrowy kod. – Odpowiedziała Hailee.
- A wy go nie znacie? – Spytała lekko zdumiona Marianna.
Kaelsy i Hailee pokręciły głowami.
- Znał go tylko jeden człowiek – Michael Hayes. Ale on już nie żyje. – Wyjaśniła Kaelsy.
- No i wszyscy znają ostatnią, siódmą cyfrę, czyli 1. Ale to nie wiele daje. – Dodała Hailee.
- W dodatku jest tylko jedna próba. A błędne wprowadzenie kodu powoduje samoczynną ekspozję, której siła byłaby równa mocy broni. Co oznacza... – Odezwała się znów Kaelsy.
- Koniec świata. – Zakończyła za nią Hailee.
Kaelsy pokiwała głową.
- Więc co można zrobić? – Spytała Marianna.
- Coś wymyślimy. – Odparła Kaelsy.
- Tak. Uda się. – Poprała ją Marianna.
- Oczywiście. Tudo é possível, você necessita somente saber. (5) – Przytaknęła Hailee.
- A po za tym, nós nunca perdemos (6) , nieprawdaż? – Dodała jeszcze Kaelsy.
- Nós nunca perdemos. (7) – Zgodziły się Marianna i Hailee.
Kaelsy znów pokiwała głową, a potem powiedziała:
- Zajmiemy się tym rano. -
Marianna i Hailee przytaknęły, a potem zniknęły.
Znalazły się znów w kwaterze ryfterów.
Marianna od razu udała się do czytania.
Jednak zanim zajrzała do Księgi, jeszcze raz przeczytała wiersz;
Szczególnie podobało jej się jedno zdanie: „You’ll become who you were born to be”. (8 )
Zupełnie jakby mówiło o niej. Jej przeznaczenie, to bycie najsilniejszą ryfterką.
Czytała wiersz jeszcze kilka razy, myśląc:
„Czy ten krótki wierszyk naprawdę ma jakieś znaczenie? Czy to siedem linijek... Zaraz... SIEDEM LINIJEK?”.
Nagle coś zrozumiała.
Kod niszczący Broń Ostateczną ma siedem cyfr.
Wiersz ma siedem linijek, i tytuł: „Broń Ostateczna”.
To nie może być zbieg okoliczności.
Zresztą Marianna nigdy nie wierzyła w zbiegi okoliczności.
Wybiegła z pokoju i pobiegła do Hailee, żeby zadać jej parę pytań.
- Hailee! – Krzyknęła Marianna wpadając do pokoju Hailee. – Muszę Cię o coś spytać!
- Więc pytaj. – Odpowiedziała Hailee.
- Kiedy ty ostatni raz czytałaś Księgę Dziejów? – Spytała Marianna.
- Chyba jakiś rok temu. – Brzmiała odpowiedź Hailee.
„Więc Hailee nic nie wie o tym wierszu” – Pomyślała Marianna.
- Kto ją miał potem? – Spytała.
- Niech pomyślę. – Zastanowiła się Hailee. – Do księgi mógł dostać się każdy z Wielkiej Szóstki... Ale myślę, że ostatni czytał ją Michael Hayes. -
- Kiedy to było? – Spytała natychmiast Marianna.
- Jakieś dwa tygodnie temu. -
- Myślisz, że on mógł podejrzewać, że ryfterzy chcą go zabić? – Znów pytała Marianna.
- Myślę że tak. – Odpowiedziała Hailee. – A właściwie czemu pytasz? -
Ale Marianna wybiegła już z pokoju.
Wszystko zaczęło jej się układać w logiczną całość.
„Michael wiedział, że ryfterzy będą chcieli go zabić. Więc postanowił zostawić w Księdze wskazówkę, jak zniszczyć broń ostateczną.” – Myślała Marianna. – „Wiedział, że ten kto przeczyta księgę, będzie starał się zniszczyć broń za wszelką cenę. Ten wiersz to klucz, do odgadnięcia kodu. I ja go odgadnę. W końcu: Eu nunca perco” . (9)
Tak myśląc Marianna wzięła jeszcze raz kartkę z wierszem i zamyśliła się.
Ostatnia linijka powinna oznaczać 1, skoro 1 to ostatnia cyfra kodu.
Więc ma już początek.
Schyliła głowę, i znów czytała:
„You will never know, what you become;
When you don’t feel;
Brave and proud in your heart;
Whatever, anyway;
You’ll become who you were born to be;
Cause that’s the way it all should go;
And it’s still worth fighting for;” (10)
- - - > W Y J A Ś N I E N I A < - - -
(1) – „Nigdy się nie dowiesz, kim się stałeś;
Jeśli nie czujesz;
Odwagi i dumy w swoim sercu;
Zresztą nieważne;
Będziesz tym, kim miałeś być;
Bo tak właśnie powinno być;
I warto o to walczyć;” (ang)
Po polsku brzmi to gorzej.
Tekst wiersza jest własnością jego twórcy, czyli... hmm... mnie!
(2) – Ty jak zwykle wszystko wiesz, Kalesy, królowo piekieł. (port)
(3) – Oczywiście. (port)
(4) – Ostatecznie. (port)
(5) – Wszystko jest możliwe, trzeba tylko wiedzieć jak. (port)
(6) – My nigdy nie przegrywamy. (port)
(7) – My nigdy nie przegrywamy. (port)
(8 ) – Będziesz tym, kim miałeś być. (ang)
(9) – Ja nigdy nie przegrywam. (port)
(10) – „Nigdy się nie dowiesz, kim się stałeś;
Jeśli nie czujesz;
Odwagi i dumy w swoim sercu;
Zresztą nieważne;
Będziesz tym, kim miałeś być;
Bo tak właśnie powinno być;
I warto o to walczyć;” (ang)
Tymczasem ludzie, to znaczy Janus, Lares, Billy, Jack i Katey rozmawiali z Jennifer.
- Więc gdzie jest teraz Broń Ostateczna? – Spytał Lares.
- Mój ojciec.. On mi tego nigdy nie powiedział... On ją ukrył... – Odpowiedziała Jennifer.
- Więc nie wiesz, gdzie broń jest schowana?! – Spytał zaszokowany Billy.
- Tata dał mi to, zanim... – Urwała wyciągając z kieszeni małą kartę papieru.
- Czy to mapa? – Spytała Katey.
- Raczej zagadka. A właściwie – zagadka w postaci wiersza. Michael uwielbiał zagadki. – Odpowiedział Janus.
A potem przeczytał:
„Tam, gdzie dzień się zaczyna i słońce zachodzi;
Tam, gdzie noc umiera i gdzie się rodzi;
Gdzie czas nie płynie;
Choć dni mijają;
Gdzie panuje ni demon, ni anioł;
Tam, w ciemności mrocznej zaklęty;
Jest pokój ni brzydki, ni piękny;
I tam, gdy prawa świata już zniknom;
Znajdziesz rzecz temu winną;
Więc idź, ruszaj na poszukiwania wieczne;
Bezcelowe, ciemne i niebezpieczne;” (1)
Janus skończył czytać.
- Bez wątpienia wiersz mówi o miejscu ukrycia broni. – Powiedział Lares.
- Ale co to za miejsce? Przecież to nie możliwe! Jednocześnie noc, i dzień, i czas nie płynie, ale dni mijają? Nie ma takiego miejsca! – Rzucił ostro Billy.
- A jednak. A jednak. – Odparł Janus. – Jest jedno takie miejsce. -
Lares pokiwał głową.
- Tylko obawiam się, że dotarcie tam nie będzie łatwe. -
A potem wszyscy wyszli.
Tymczasem Marianna nadal próbowała rozwiązać zagadkę.
Niestety na razie wiedziała tylko, że zdanie: „And it’s still worth fighting for” oznacza cyfrę 1.
Próbowała już liczyć liczbę sylab, liczbę liter, liczbę wyrazów, ale to nie miało sensu.
„And.It.Is. Still. Worth. Fighting. For.” – Czytała.
„A. N. D. I. T. I. S. T. I .L. L. W. O. R. T. H. F. I. G. H. T. I. N. G. F. O. R.” – Tym razem spoglądała na kolejne litery.
Nagle Hailee weszła do pokoju.
- Marianna, Kaelsy już przyszła. Czas iść. – Powiedziała. – Co ty w ogóle robisz? -
- Nieważne. – Odpowiedziała Marianna, chowając kartkę.
A potem obie wyszły z pokoju.
Na korytarzu czekała już na nich Kaelsy.
- Trzeba omówić parę rzeczy. – Zaczęła Kaelsy. – Jak myślicie, gdzie jest broń? -
- Może Michael dał ją Jennifer? – Zasugerowała Hailee. – Tak byłoby mu najłatwiej. -
- Może i najłatwiej, ale Michael był człowiekiem. – Nie zgodziła się Kaelsy.
- I co? – Spytała Hailee.
- Michael nie dałby broni swojej kochanej córce, bo to mogłoby być dla niej niebezpieczne. Ludzie są bardzo przywiązani do swojej rodziny. – Wyjaśniła Marianna.
- Isso porque semana. (1) – Powiedziały niemal natychmiast jednocześnie Kaelsy i Hailee.
Marianna pokiwała głową.
- Domyślam się, że z tego samego powodu Michael nie powiedział też Jennifer wprost, gdzie ukrył broń. – Zauważyła Hailee.
- Najprawdopodobniej. – Zgodziła się Marianna. – Ale mógł jej dać jakąś wskazówkę, mapę? -
Przez chwilę panowała cisza.
A potem Hailee się odezwała:
- Jennifer jest teraz z ludźmi. Oni też będą chcieli odnaleźć i zniszczyć broń. Wystarczy więc, jeśli pójdziemy za nimi, a w odpowiednim czasie... – Mówiła.
- Zaatakujemy. Powstrzymamy ich i zniszczymy broń. – Zakończyła Kaelsy. – A potem zacznie się nowa era. -
- Tylko, że nadal nie znamy kodu. – Zauważyła Hailee.
- Ja... – Zaczęła Marianna., potem urwała. Wiedziała, że powinna opowiedzieć Hailee i Kaelsy o wierszu, i że razem na pewno rozwiązały by zagadkę, ale... jakoś czuła, że musi zachować to dla siebie. Przynajmniej na razie. W końcu najpotężniejsza ryfterka, którą wkrótce się stanie powinna sobie poradzić sama.
Wszystkie trzy wyszły z kwatery ryfterów i czekały, aż ludzie wyruszą na poszukiwanie broni.
- Wiesz, Hailee, chciałam z tobą już dawno porozmawiać. – Odezwała się nagle Kaelsy.
- O czym? - Spytała, jak zwykle spokojnie Hailee.
- Zamierzam wkrótce przejąć władzę w piekle. Chcę, żebyś o tym wiedziała. – Wyjaśniła Kaelsy.
- Kiedy? – Spytała rzeczowo Hailee.
- Chyba zaraz po zniszczeniu broni. – Odpowiedziała Kaelsy. – Po za tym, będę potrzebowała Twojej pomocy w jednej sprawie... -
- Dobrze. – Zgodziła się Hailee, nie czekając nawet na wyjaśnienia.
- Jesteś pewna? – Spytała jeszcze Kaelsy. – Przecież nawet nie wiesz, o co chodzi. -
- Nie istotne. – Odpowiedziała Hailee. – Zgadzam się. –
Kaelsy uśmiechnęła się. A potem powiedziała:
- Widzę, że czekają nas duże zmiany. -
- Tak... – Przytaknęła Marianna.. – Po prostu Nowa Era. -
A potem wszystkie trzy się uśmiechnęły.
- - - > W Y J A Ś N I E N I A < - - -
(1) – Tekst wiersza/zagadki jest własnością jego twórcy, czyli... hmm... znów mnie!
(2) – Ludzie są tacy słabi. (port)
Marianna, Kaelsy i Hailee siedziały teraz i czekały, aż ludzie wyruszą w drogę, gotowe ich śledzić a następnie wyprzedzić.
Mijały godziny.
- Mam dość. – Powiedziała nagle Kaelsy.
- Ja też. – Zgodziła się Marianna. – Może po prostu zdobędziemy tą mapę, czy zagadkę, czy cokolwiek to jest i pójdziemy same? -
Hailee wzruszyła ramionami.
- Wasz wybór. – Odparła.
- Dobra. Zaraz dowiem się co to za miejsce. – Rzuciła Marianna, a potem zniknęła.
Po chwili pojawiła się znowu.
- „Tam, gdzie dzień się zaczyna i słońce zachodzi;
Tam, gdzie noc umiera i gdzie się rodzi;
Gdzie czas nie płynie;
Choć dni mijają;
Gdzie panuje ni demon, ni anioł;
Tam, w ciemności mrocznej zaklęty;
Jest pokój ni brzydki, ni piękny;
I tam, gdy prawa świata już zniknom;
Znajdziesz rzecz temu winną;
Więc idź, ruszaj na poszukiwania wieczne;
Bezcelowe, ciemne i niebezpieczne;” – Powiedziała.
- Ooo.... – Powiedziały jednocześnie Hailee i Kaelsy ze zdumieniem.
- Co jest? – Spytała Marianna.
- Broń jest ukryta w Podniebnym Pałacu Nocy i Dni. – Wyjaśniła Kaelsy.
A potem wszystkie trzy zniknęły zmierzając w stronę pałacu.
Podniebny Pałacu Nocy i Dni był niesamowitym miejscem. Znajdował się właściwie wszędzie, gdzieś między chmurami a dalszą przestrzenią, a jednak nie łatwo było tam trafić.
W pałacu mieszkała dziwna istota, nazywana przez ludzi - Panią Nocy, a przez przyjaciół – Blacky.
Rzadko opuszczała swój pałac i właściwie nie ingerowała wcale w to, co się dzieje na ziemi.
Marianna, Kaelsy i Hailee dotarły w końcu do pałacu i zapukały do drzwi wejściowych.
Blacky otworzyła.
- Kaelsy. Marianna. Hailee. – Powiedziała. – Witajcie. -
- Witaj. – Odparły dziewczyny.
- Domyślasz się, może, po co przybyłyśmy? – Zaczęła Hailee.
- Z całą pewnością nie po to, żeby mnie odwiedzić. – Odparła sarkastycznie Blacky. – Pewnie szukacie ostatecznej broni. -
Kaelsy, Marianna i Hailee pokiwały głową.
- Nie mogę wam jej dać. – Odpowiedziała Blacky.
- Co?! – Spytała Kaelsy zdumiona. – My chcemy zniszczyć tą broń, nie chcemy jej używać!
- Wiem. – Odpowiedziała Blacky. – Ale, zgodnie z ostatnim życzeniem Micheala Hayes’a mogę oddać tą broń tylko tej osobie, która rozwiąże zagadkę... -
- Jaką znów zagadkę?! – Spytała zdenerwowana Marianna.
- Zagadkę wymyślił Michael. Uważał, że osoba, która zgadnie tą zagadkę, będzie wystarczająco mądra, żeby otrzymać broń. Każda z Was ma jedną próbę. Jesteście gotowe? – Powiedziała Blacky.
Marianna, Katey i Hailee pokiwały głowami.
A Blacky zaczęła mówić:
- "Pewien chłopiec imieniem Tomek poszedł do piekła. Diabeł dał mu ostatnią szanse aby powrócić do świata żywych. Zaprowadził chłopca do komnaty w której znajdowały się 3 drzwi. „ZIELONE” "NIEBIESKIE" "CZARNE" i "CZERWONE". Jedne z nich przwrócą go do życia, zaś pozostałe poprowadzą prosto do ciepłego piekła. Chłopiec poprosił o małą podpowiedź. Odpowiedź diabła była następująca "292763 37994" (1) . Które drzwi Tomek powinien wybrać?” - (2)
Kaelsy, Marianna i Hailee patrzyły na siebie.
- Dajcie mi znać, jak rozwiążecie. – Powiedziała sarkastycznie Blacky i odeszła.
- I co wy na to? – Spytała Marianna.
Hailee milczała.
A Kaelsy powiedziała.
- Niby to o piekle, ale wcale nie łatwe... -
- - - > W Y J A Ś N I E N I A < - - -
(1) – TO SĄ DWA SŁOWA.
(2) – NIE WYMYŚLIŁAM TEJ ZAGADKI.
OK, oto nowa część, nowe zagadki.
Proszę o opowiedzi. Macie czas, tak jak w opowiadaniu.
- Ja wiem! – Krzyknęła nagle Marianna.
- Wiesz? – Spytała Blacky odwracając się.
- Wiesz?! – Odezwały się jednocześnie Kaelsy i Hailee.
- Tak. – Odpowiedziała Marianna, choć nie była całkiem pewna. – Tomek ma wybrać CZARNE DRZWI. (1) -
- Zgadłaś. – Potaknęła Blacky. – Teraz zaprowadzę was do Wielkich Drzwi.
I poszły.
Blacky zatrzymała się przed drzwiami, nieotwierając ich.
- Co jest? – Spytała Hailee.
- Drzwi są chronione specjalnym kodem. – Wyjaśniła Blacky.
- Jakim kodem? – Spytała Kaelsy.
Blacky poczęła wyjaśniać.
- Najpierw trzeba wprowadzić specjalny, dwucyfrowy kod liczbowy. -
- Jakaś podpowiedź? – Spytała Marianna.
Blacky pokiwała głową i wskazała na drzwi.
Był tam taki rysunek:
[link widoczny dla zalogowanych]
- Kod, to ilość wszystkich kwadratów na tym rysunku. (2) – Wyjaśniła Blacky.
- Wszystkich? – Spytała Hailee.
- Tak. – Potwierdziła Blacky. – A to jeszcze nie koniec. Została druga część. -
- Druga część? – Spytała Kaelsy.
- Aha. Kod otworzy Pierwsze Wielkie Drzwi. Drugie, ostatnie już, Wielkie Drzwi otworzy poprawna odpowiedź na to pytanie:
„Jk (zgdn z Ksg Dzjw) nzw s czsm rftrw?” (3) – Wyjaśniła lekko Blacky. – Na rozwiązanie tych zagadek macie czas do rana. -
Po tym słowach Blacky zniknęła.
Marianna, Kaelsy i Hailee patrzyły na siebie bez słowa.
- - - > W Y J A Ś N I E N I A < - - -
(1) – Jeśli ktoś nie rozumie jak działała ta zagadka to: weź telefon komórkowy, wejdź w pisanie smsów i napisz słowa: „czarne drzwi”. Będziesz używać przycisków z numerkami "292763 37994"
(2) – Jako rozwiązanie tej zagadki podajcie TYLKO liczbę. Nie chcę żadnych wyjaśnień.
(3) – Należy odpowiedzieć po prostu na pytanie. To ma sprawdzić waszą znajomość tego NEFFa. Musicie rozszyfrować pytanie, a potem znaleźć w treści NEFFa poprawną odpowiedź. TYLKO PEŁNĄ ODPOWIEŹ PROSZĘ.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Black Star
Administrator
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:37, 19 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
HEH, zmieściło się wszystko w jednym poscie.
Będę teraz pisała tu dalej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marianna
Wchodzenie w WD
Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Delta
|
Wysłany: Śro 16:38, 19 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Pisz bs pisz.
Na mocy prawa rozkazuje ci pisac hehe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kaelsy
Miłośnik Guacamole
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Najczerniejszej Odchłani Piekła
|
Wysłany: Śro 17:20, 19 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Nie możesz rozkazywać! TUTAJ JESTEŚMY WOLNE! A więc! Pisz Blacky, zanim zwariuje!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Abpojo
Zwykły człowiek
Dołączył: 20 Kwi 2007
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:44, 20 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|