|
Delta state Centrum międzywymiarowej Rozróby
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Black Star
Administrator
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:52, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
JUŻ
Maria: Bede twoją żona! Choć brać śluba też! Może mama BS nie zabiła jeszcze xiędza.
Phil:EEEeeeee
(tymczasem Sven i siorka tańczą)
Siora: Sven...masz jakieś plany...na przyszłość?
Sven(zawstydzony):Wiesz....ja mam takie niespełnione marzenie...
Siorka: Tak....
Sven: Bo ja.... widzisz bo ja...
Siorka: Tak??
Sven: Chce spotkaać kaczora Donalda.
Siorka:Co?
Sven:No!
Siorka: Przepraszam na chwile, muszę isć walnąć głową o ścianę pare razy by się wyżyć.
Sven:ok.
(potem)
Maria: BS! Ja biorem śluba!
Ja: Z kim?
Maria: Z ...eeee.....eeee...jak on się zwał... Z philem.
Siorka:Czy on o tym wie?
Maria: Jasne, spytał mnie!
Ja: AHA
Siorka:Oh,....jakie to słodkie! Uwielbiam romantyczne zaręczyny! Gdzie to było?
Maria: W męskiej WC.
Wszyscy: ohyda!
Maria: Ktoś widział ostatnio Phila,
Sven: JA widziałem.
Maria: Gdzie?
Sven:Powiem, jak oddasz mi komiks.
(Maria oddaje komiks)
Maria: WIęć? Gdzie go widziałeś?
Sven:Parę minut temu kupował bilet samolotowy w jedną stronę na Grenlandie. Dałem mu mój "Podręcznik do opanowania świata" do poczytania.
Maria:TY IDIOTO!
CD zaraz
PROSZE O KOMENTA
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sven Ragnar
Zwykły człowiek
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Delta
|
Wysłany: Śro 20:53, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
NO nie...kolejny ślub
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maria
Administrator
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:54, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Jeszcze jeszcze XD AKCJII!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maria
Administrator
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:55, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Sven Ragnar napisał: | NO nie...kolejny ślub | Czy to nie piękne?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BBRODIE
Gość
|
Wysłany: Śro 20:59, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
FFAJNE!! (dla ciekawskich to ja Brodie[Max-Brodie z głównego forum ])
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Black Star
Administrator
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:04, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Sven:Parę minut temu kupował bilet samolotowy w jedną stronę na Grenlandie. Dałem mu mój "Podręcznik do opanowania świata" do poczytania.
Maria:TY IDIOTO!
Maria: Co ja teraz zrobie?!?!? Zostane starą panną!!! (płacze)
Sven:Jestem pewien, że Kaczor Donald coś na to poradzi.
Ja: Spoko! Dogonimy jeszcze Phila! Tylko czym? Mamy tu jakiś samochód?
Sven:Weźcie samochód a ja pojade na skuterze.
Sven II: Nie wiedziałem, ze masz skuter, bracie.
Sven: Kupiłem...
Ja: W TVmarkecie?
Sven:Tak. To źle?
(biegniemy do garażu)
(sven pokazuje skuter)
Wszyscy:FUJ! To jest różowe!
Sven(dumny):Wiem. Kaczor Donald ma taki!
Siora:Zabije tego durnego kaczora i wszystkie inne kaczory!
Maria: Chcesz kałacha?
Ja:Może najpierw dogonimy Phila?
(jedziemy w kierunku lotniska)
Sven(śpiewa): Nas nie dogoniat!NAs nie dogoniat!
Maria:Sven! Zamknij się ty głupi kaczorze!
Siora: Dość tego! Sven zacznij się zachowywać normalnie, albo koniec z nami!
Ja:E....to nie jego wina.
Wszyscy:Co?
Ja:Ja i jeszcze Lusine i Sven wypaliliśmy skręta przed chwilą....
Siorka:Dzięki bogu! Bałam się, że on ma tak zawsze!
Heh, jutro dokończe bo muszem iśc!
PAPAPA
KOMNETA POPROSZE
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maria
Administrator
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:07, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Aaaaaa będzie ostra jazda XD I Narkoty doszły XD I jazda jest wogóle XD JESZCZE CHCE JESZCZE XD !!!!!!!!!!1
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sven Ragnar
Zwykły człowiek
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Delta
|
Wysłany: Śro 21:09, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
kurcze...to się robie niebezpieczne...ja chyba pogadam z Szefem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Black Star
Administrator
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:10, 13 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
UWAGA, NORMALNE FORUM ZNÓW NIE DZIAŁA:
1. ja i +Wymi@r*$*Delta+ już tworzymy nowe forum, choć oczywiście wszysko przepadło ( właściwie to +Wymi@r*$*Delta+ coś tworzy, bo ja sie niezbyt znam )
2. trzeba bedzie sie od nowa zarejestrować na nowym, jakby to był pierwszy raz
3. forum nowe bedzie gotowe za pare dni
4. narazie nie wolno na nowym sie rejestrować, ani nic pisać!
PISZMY WIEC TU:
TERAZ ŚLUB (całość).
BEDE PISAŁA COŚ DZIŚ WIECZOREM.
Tata: Więc... Drogi Svenie....eee...czym sie pan zajmuje?
Sven: Planuję przejąć władzę nad światem.
Tata: Aha..interesujące... A gdzie pan pracuje?
Sven: JA nie pracuje, tylko panuje! Jestem super ryfterem.
Tata: Aha...Tak, rozumiem.
(Tata wychodzi do kuchni, gdzie stoi siorka i mama)
Tata: Nika, to jakiś wariat!
(Tymczasem w pokoju, sven siedzi przy stole, patrzy na leżace na stole sztućce i myśli "ciekawe co to?")
(tymczasem w kuchni)
Siorka: Ach, tatku, nie oceniaj go po pozorach, on ma tego... wielką firmę znaną.
Tata: Co produkują?
Siorka: Takie chipy.
Tata (z zaciekawieniem): To ciekawe. A do czego służą?
Siorka: eeeee
Tata: To może jego zapytam?
Siorka i Ja: NIE!
(tata wraca do pokoju, gdzie sven z zaciekawionym wyrazem twarzy oglada łyżke)
Tata: Przepraszam, musiałem wyjść na chwilę do kuchni, bo żona prosiła, abym przyniósł kotlety na obiad.
Sven: Co to?
Tata: Co?
Sven: Kuchnia. I kotlety. I obiad.
Tata: ... (zatkało go) Ja przepraszam.
(idzie znów do kuchni)
(w kuchni)
Tata: Nika, dość dowcipów, o co tu chodzi? Kim jest ten świrus?
Nika: O co chodzi?
Tata: On powiedział, że nie wie co to zupa! I obiad!
Nika (smieje się nerwowo): On żartował! On ma takie poczucie humoru. Spróboj jeszcze raz.
Mama: To teraz ja spróbuje.
(Mama wychodzi z kuchni, Sven stoi w salonie i ogląda myszkę do komputera)
Mama: E....(nie wie co powiedzieć)... Więc, skąd pan pochodzi?
Sven(luzacko): Z Delty.
Mama (zastanawia się co to i nie wie, choć zawsze miała 5 z geografi): Ah... no tak....
Mama: Więć moze ma pan jakieś e... hobby....jeszce inne? Co pan lubi? Filmy? Muzykę?
Sven (radośnie): Lubie czubatniczki!
Mama(rozpromieniona, bo nareszcie coś w miare normalego): To dobrze.
Sven: Mam ich dużo u siebie w domu! Zaraz wszystko opowiem.
(dwie godziny poźniej - Sven wciąż opowiada)
trzy godziny poźniej - Tata wchodzi do salonu i przerywa Svenowi, który wciąż opowiada)
Tata:Ekhm. Więc, jakie są pana zamiary względem naszej córki.
Sven: Poślubię ją, zamieszkamy razem i bedziemy panować nad światem.
Tata: A...h.....a .
Mama (zgorszona): Ale! CO to mają być za zaręczyny! Czy nie wiesz, że powinieneś nas porządnie spytać, o ręke naszej córki?
Sven (zdumiony): Po co mi ręka???
Tata(na granicy szaleństwa): Ja...się.....zaraz....zabije...
Sven ( z ciekawością): Czemu?
Siorka(wbiega do pokoju):Sven! Ja się zgadzam! Będe twoją żoną!
Sven: To fajnie.
Tata (wściekły): Ale...ja... się nie zgadzam!
Sven: To masz pecha.
Ja: BUAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH (tarzam się po podłodze)
Sven (do siorki): Odbiło jej?
Mama: Ale tak być nie może.
Sven: Ale o co chodzi??
Mama: My musimy poznać twoją rodzinę, w takim razie.
Sven: Mam brata i siostre.
Mama: A rodzice?
Sven:Nie.
Siorka: Ja już chce brać ten ślub,
Mama: Ale to rzeba zaplanować.
Sven: Nie... po co? I co to jest ślub?
Siorka(do Svena): Potem Ci wyjaśnie.
Ja: (wstaję z podłogi): Ja wam ten ślub zaplanowałam już... pare fajnych osób mi pomogło.
Sven:Fajnie. Ale co to ślub?
Ja i Siorka: POŹNIEJ!
Mama: Tak nie można żyć! Trzeba to wszystko poustalać.
Sven (chodzi po pokoju i się rozglada)
Tata: Co pan robi??
Sven:Chodze, nie widać?
Tata: Ja zaraz oszaleje i wariatem zostane!
Sven: Znam jednago dobrego psychologa.....
Tata: Dość! Ale czemu pan tak chodzi?
Sven: A tak patrze. Dziwnie tu.
Mama: Pan nie ma takich rzeczy w domu? (pokazuje ręką TV)
Sven:Nie.
Tata: To co pan ma?
Sven: Klatki.
Mama(domyślnie i z nadzieją): Na czubatniczki?
Sven: Nie tylko!
(cisza pełna grozy i nienawiści)
Sven: Mój brat właśnie powiedział, żę zaraz tu przyjdzie....
(znów cisza i nagle obok pojawia się dorugi facet który wygląda identycznie jak Sven)
Tata: Ja...Się....Zaraz..... ZABIJE!
Sven i Sven II:Czemu?
Mama(do mnie): Córeczko, ilu Svenów widzisz?
Ja: Wszystko oki, mamo.
Mama: Więc to jest pana brat, tak?
Sven:Aha,
Mama: Ma pan jeszcze siostrę, tak?
Sven:Tak, ale ona raczej nie przyjdzie....
Mama:CZemu?
Sven:A, ona jest na mnie troche obrażona... samochód ostatnio rozbiłem, a wczesniej musiałem ją zabić....
Tata: DOŚĆ.....TEGO! WYNOCHA Z MOJEGO DOMU!! JUŻ!!
Sven i Sven II: Czemu?
(tata wyrzuca wszystkich za drzwi)
(za drzwiami)
Siorka: Nie było najgorzej jak na pierwszy raz....
Sven:Ale czemu mnie nie polubili?
Ja:Nie wiesz?? (gapię się na niego jak na świra)
Sven:Nie...widzisz, ja kupiłem sobie taki podręcznik w ksiągarni "Jak być dobrym człowiekiem i zdobywać przyjaciół." i tam pierwsza zasada brzmiała "Nigdy nie kłam...."
Ja:Beznadzieja...
[tydzien później]
(tata siedzi w pokoju....)
Mama:E...wiesz co się stało?
Tata: Wygrlaliśmy w lotto?
Mama: Nie, idioto. Dostaliśmy zaproszenie na ICH ślub.
Tata:Co?? Nie no ja się naprawde zabije zaraz... Pokaż no to zaprosznie.
(czytają)
Tata: To musi być jakaś sekta! No bo tu wszystko ma być czarne.
Mama: Co robimy?
Tata: Ja się ide utopić, a ty zrób coś do jedzenia, bo głodny jestem.
Mama:Przestań błaznować! Ten ślub jest już jutro.
Tata: O! To musimy prezent kupić. I ja wiem co Jemu kupie.... BOMBE ATOMOWĄ hahaha
Mama: Dość tego! Żądam rozwodu, jesteś świrem.
[następnego dnia]
(przygotowania przed ślubem)
Siorka:Jak wyglądam?
Ja:Idiotycznie, jak zwykle.
Sven:Ale o co tu chodzi? Co bedziemy robić?
Ja: Zobaczysz. Po prostu mów to co ja podpowiadam, a bedzie oki!
Sven: No to co to jest ten cały ślub...
Sven II: No wiesz, ty i ona zakładacie sobie pierścionki na palce i już zawsze będziecie parą...
S: To tak jak z Czubatniczkami? Zakładam im obrączki na nóżki i one już nie uciekają...
S II: Nie to zupełnie co innego...
S: Ale Sven...przecież sam powiedziałeś...
SvenII:NIe...na środkowe palce u rąk
Sven:To mam jej pokazać Faketa,jak to ludzie nazywają?
SvenII:Nie,wkładasz jej obrączke na palec a ona tobie
Sven:A co potem??
SvenII:Potem ją masz pocałować na oczach wszystkich zebranych
Sven:(w myślach)...To dopiero horror
Sven: Ja mam ją pocałować? Pokaż mi jak...
Sven II: No weź przestań...chyba umiesz całować...
S: A jak to wogóle wygląda?
S II: No wiesz, ty i ona stykacie się ustami...
S: A ja myślałem, że ludzie to nazywają usta-usta
S II: <łapiąc się za głowe> ja z tobą nie wytrzymam...
S: No, ale co ja zrobiłem?
S: Ta cała zabawa jest bez sensu. Lepiej chodźmy wszyscy po przejmować jakiś ludzi!
S II: NIE!
S: Czemu?
(wchodzę Ja)
Ja: Goście już przyszli!
S: I co z tego?
Ja: No trzeba coś zrobić?
S:Co?
Ja: A co zwykle robisz jak goście przychodzą do ciebie?
S: Zamykam ich w klatce.
Ja(sama do siebie): O Boshe! Pomocy, bo zwariuję!
S II: Trzeba iść do gości i przywitać ich.
S(zadowolony): Umiem się witać.
Ja(podejrzliwie): Co powiesz?
S: Joł ziom!
S II: Nie!
S: Czemu? Spytałem jednego człowieka wczoraj i powiedział mi, że on tak się wita.
Ja: Musisz być elegancki! Trzeba powiedzieć : „Serdecznie witam na ślubie, cieszę się że pan przyszedł.”
S: Zawsze mam tak mówić?
Ja: No.
S: OK.
(wychodzimy i Sven podchodzi do gości. Stoi tam jakaś KOBIETA)
S: Serdecznie witam na ślubie, cieszę się że pan przyszedł.
Kobieta:Co??
Ja: O *******!
(Sven przychodzi co nas znów)
S: I jak mi poszło?
Ja: Dość tego....
(wbiega siorka)
Siorka: Przyszli rodzice, chcą z nami pogadać.
Ja: Będzie chryja.....
S: A o czym oni chcą pogadać.
S II: Pewnie o tym, jak będzie wyglądało wasze życie po ślubie...
S (ucieszony): To ja im wszystko opowiem!
Ja, Siorka, S II: NIE!
S: Czemu nie?
S II:Bo oni...nie lubią Ryfterów
BS:NOrmalnie ich nie nawidzą...mówie ci..zaraz dostaną zawału
S:A co to jest zawał??
Siorka BS:To chorba psychiczno-fizyczna
S:Podoba mi się to
(JA wychodze i ide do gości)
S II:Przepraszam za niego...on ześwriował..czasem tak robi
KObieta:Mnie "Panem" nazwać?!Co za obraza...
S II:Jeszcze raz za niego przepraszam
S:(wychodzi,do rodziców BS)Zamierzam zamienić państwa córke w Ryfterke
Ojciec BS:Żegnajcie(mdleje)
S:Czy to jest ten zawał??
Matka:Rfyterke!?W życiu...po moim trupie
S:To się da załatwić
S II:Sven,bracie...zostawe ją żywą...
S:Ale ja chce zobaczyć zawał!
S II:Poczekaj
S:(podekscytowany)Dobrze...
Mama: Dość tego! Ide po kałacha!
S: Mogę zobaczyć!?!?!
Ja (na luzie): Sven, zamknij się. Mamo, nie mamy kałacha.
Mama (z zadowoleniem): Mamy! Kupiłam w Tvmarkecie.
Ja: Zaraz ja też dostanę zawału......
S: Super!
S II: E....może jeszcze jakość da się wszystko załatwić....
S: Ale o co chodzi?
Tata (wstaje): NIE! WY (pokazuje na Svenów) odczepcie się od mojej rodziny! Bo zaraz wezwę policje!
S: Co to?
(wchodzi Maria)
Maria (do rodziców):Ja zaraz państwu wszystko wyjaśnie.... Sven, może wyjdź na dwór zajmij się czymś, ok.?
S (uśmiecha się szatańsko): Ok.
Maria (ostro): Żadnego zamieniania ludzi w ryfterów, ani nic z tych rzeczy!
Sven (smętnie): Dobra.....
(Sven wychodzi)
Tata: Więc czekamy na wyjaśnienia.
Mama: Tylko wezmę kałacha.
Tata: Przynieś moje MP40.
Ja: A dla mnie herbate.
Maria:Więc, to co mówił mój brat....
Tata: Jesteś jego siostrą? Tą, którą on wczesniej zabił?
Maria:No.
Tata(wznosi oczy do nieba): Nic, tylko oszalałem.
Sven II:Tak...ten który zabił Marie a ja mu w tym pomgłem
Maria:Też mnie zabiłeś?!
S II:No co,jak masz dwóch bratów?
Matka:Kochanie,mamy w domu dynamit??
T:Tak,jest w piewnicy z Kałasznikiem i moim MP40.
Matka: (idzie do piewnicy)
MAria:On jest poprostu czasami taki...
Sven II:Tak..Łowcom czasem odbija
T:Ja zaraz sam się zamienie w łowce!!
S II:To my już pójdziemy(znika z Marią i pojawia się przed domem)
Maria: NO nie....Sven teraz będzie miał takich teściów
S II:JA bym z nimi nie wytrzymał
(tymczasem ja jestem ze Svenem w pokoju i gadamy na temat ślubu)
Ja: Przygotowałeś jakieś przyrzeczenia ślubne?
S: Co to?
Ja: Nie wiem...widziałam to na amerykańskich filmach. Chodzi o to, że mówisz coś w rodzaju: „Przysięgam, że zawsze będę Cię kochał”.
S: O! To ja już mam.
Ja(pełna najgorszych przeczuć):Powiedz.
S: Przyrzekam Ci, że będziemy żyć szczęśliwie w Delcie, zapanujemy nad światem, i będziemy zabijać ludzi i ryfterów, którzy nas wkurzą.
Ja:Nie!
S:Czemu?
Ja: Już nie mogę z tobą wytrzymać!
(Wchodzi Maria /widzisz, pisze o tobie/)
Maria: Czas już chyba zaczynać.
Ja: Maria jak to dobrze, że jesteś! Sven doprowadza mnie do szału!
Maria: Sven, co znów zrobiłeś?
S: Ja? Nic? Chcesz posłuchać moich przyrzeczeń ślubnych?
Ja: Błagam, nie!
Maria: Przywieźli tort i trza za niego zapłacić... macie trochę kasy porzyczyć, bo portfela nie wziełam?
S: Co to?
Ja: Co?
Sven: Tort, kasa, portfel.
Ja: Eheeeee
(wchodzi S II)
S II:Chyba nie udało się dogadać z rodzicami....
Ja: Więc co robimy?
S: Pozbądźmy się ich,
Maria: Zamknij się!
(wchodzą rodzice)
Mama: Dość tego! My się nie zgodzmy.
S: Na co?
Mama: Na wasz ślub.
S: A czy ja się kogoś pytałem o zgodę?
Mama: Natychmiast wynoś się stąd i zostaw w spokoju naszą rodzinę.
S: Nie.
Mama(do taty): Kochanie, czas na ciężką artylerie. Weź z piwnicy nasze rakiety typu Ziemia-Ziemia.
Tata:Czołg też mam przynieść?
Ja: Mama! Kupiłaś to wszystko w Tvmarkecie.
Mama: Tak, była przecena na broń, której nie chcieli kupić w rosji.
S: Byłem kiedyś w Rosji....
Tata: Ja też.... byłem w Moskwie.
Ja(myślę):Może nareszcie się pogodzą
Sven: A ja zawiozłem im pare reaktorów nuklearnych....
Sven II:Tak,pomogłem dla brata je dać.Były bardzo ciężkie
Ojciec:Co,interesuje was energia nuklearna?
S I S II:Tak...my ją uwielbiamy....nawet raz pomogliśmy dla Stalina w Zimnej Wojnie używając ich
O:Stalin wtedy nie żył
S: A co tam...
M:O....mamy fanatyków Zimnej WOjny....moze chcecie poopowiadać nam jak tam było??
MAria:Widzisz Black Star??I znaleźli temat do rozmów
BS:NAreszcie
S II:MAmy tu nawet głowice z tej wojny(wyjmuje duży pocisk)[b/]
Rodzice: Ależ to niebezpieczne!
S: Wiem, raz trzymałem głowice w domu i mi się czubatniczni zmutowały.
Tata: Więc... interesujesz się energią atomową?
S: Tak... to moje hobby. Robie dużo ciekawych rzeczy.
Tata: Np.?
S i S II: Sprzedajemy je do Rosji za pół ceny.... Czasem coś wysadzimy,,,
Tata: To ciekawe....
Mama(smutno): Ja jeszcze nigdy niczego nie wysadziłam....
S: To można zmienić.
JA: Tak! Wysadźmy coś!
Siorka: Może po ślubie?
S: Jakim ślubie? O co chodzi?
Maria: Sven, zamknij się!
S II :Racja, chodźmy niech Sven weźmie ślub, a potem coś wysadzimy.
S: Możemy tu zostawić głowice? Są ciężkie,
Mama: Połóżcie je w piwnicy obok bomby wodorowej.
Ja: Mamo, ty nie powinnaś oglądać tyle Tvmarketu
[b]S II:Tvmarket to dobra rzecz...ja i Sven kupiliśmy w nim klatki dla czubatniczek,Claire,Luny,Martina i Phillipa
S:Tak...dobra jakość-niska cena
Maria:Wy tylko o wysadzaniu i wysadzaniu
Ojciec:Dobra...gdzie jest ten ślub??
S,S II,BS i Maria:W Wymiarze Delta
M:A gdzie to jest??
S:A to,tuż obok,wystarczy popaść w śpiączke i już tam się jest
Szwagierka(ja tak będę pisał):Wow...ja tak chce
S: To możemy iść w Delte...
Mama: A ja nie kupiłam prezentu.... Poczekajcie minutkę, kupie coś w Tvmarkecie.
(mama wychodzi)
Tata: Więc...co to jest ten Wymiar Delta? Co tam jest?
Ja, S, S II, Maira, Siostra: Tam jest WSZYSTKO.
(Mama wraca)
Mama: Już coś zamówiłam.
Ja: Co?
Mama: Samolot „F-16 - myśliwiec przyjazny dla pilota”
JA: Mamo? E..... czy nas na to stać??
Mama: Ja kupuje na kredyt.
Ja: Ale.... Nie mamy tyle na karcie!
Mama: To nie moja karta.
Ja: Aha... a czyja?
Mama: Ciotki Iwonki... nigdy jej nie lubiłam.
S: Możemy już iść w Delte?
Siorka: Tylko się przebiore.
(Słychać pukanie do drzwi)
Ja: Kto tam?
Głos zza drzwi: Tu FBI! Nasz wywiad dowiedział się, że macie tu dużo niebezpiecznych i nielegalnych materiałów i broni....
S: Nieprawda (chowa głowice za plecami).
Głos zza drzwi: I świsnęliście nam samolot za 3 miliardy $!
Ja(szeptem): Mamo?!?!?!?!?!?!
Mama: Nie wiedziałam, że były kradzione....
(FBI wywarza drzwi)
Siostra BS: I co teraz?
Sven: Nie martw, się. Porozmawiam z nimi.
Maria: Sven...tylko bez przesady
S: Niby MOJA broń ma być nielegalna? Już ja im...
FBI:Ręcę do góry i pod ścianą w rozkroku!
S II:Panowie,my też jesteśmy z FBI.Kolegów nie wsadzicie
FBI:Jest pan pewien?
S i S II:Tak!
(Sven i Ja znikamy i pojawiamy się z tyłu agentów FBI)
S(tworzy klatke):Oto dwa okazy FBI...za kratkami
O:NO to wchodzimy w Delte?
MAria:Tak,prosze pana,zaraz ją zobaczycie
Siorka BS:Super!Zaraz wejdziemy w Delte!
FBI:Wypuścić nas i to już!!"Sokół 12 do Orła 3.Mozecie wchodzić"(powiedział do radia)
(Wpada duża grupa antyterrorystów)
1 Antyterrorysta:Rzucić broń!JEstecie otoczeni!
2:Oddawać nam broń!!
3:Zaraz was zaa....AAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!(JA go zabiłem)
1:Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!
(Reszta ludzi też zgnieła z reki mojej,Svena i Marii)
O:O ja...to dopiero akcja..
Szwagierka:Dobra,wchodźmy w Delte
(W Delcie)
O:Ale tu biało
S II:O ja..pomyłka..
S:pomyliśmy miejsca
O:ŁAdnie tu nawet
S II:NAjpierw poznajcie nasz dom
S:Takk...
NAjpotężniejszy:Ragnarowie...witam...i rodzina Black Star..
M:KIm pan jest?
O:Tak?
MAria:Witamy o Najpotężniejszy
S i S II:Tak,chwała i cześć dla niego
N:Największy Ryfter
O:Witamy pana,jest pan taki gościnny
Ryfter:Cześć Sven i Sven,Witaj Mario..chłopcy już są...Lusine powinna gdzieś tu być
M:KIm ona jest?
Ryfter:Jedna z Łówczyń,jest Człowiekiem o zdolnościach Potężnego Łowcy
S II:JA jestem bardziej od niej potężny z Marią i BS
BS:Właśnie..
Luna:(rzuca mi się na szyje)Cześć Sven,miśku,tęskniłam
MAria:Sven ma dziewczyne...Sven ma dziewczyne
(Tak więc wszyscy zaczeliśmy szukać Lusine)
Sven jeszcze nigdy nie pił alkoholu
Siostra BS: Pijmy za nasze zdrowie! (i podała Svenovi kieliszek)
S: Co to??
Siostra: Szampan
S: Mam to wypić?
Siostra: Tak
S: No dobra...
Wypił iii...mu posmakowało...
Sven: Ty, dobre...
Siostra BS: Widziałam, że ci zasmakuje
Ja: No, a jakby miałobyć inaczej?
Sven II: Czy ja wiem, on zawsze był wybredny...
Sven: Ja?! Wybredny, wcale nie...
Ja: Ej nie kłóćcie się....
Lusine: No to jeszcze po kieliszku! <nalała wszystkim szampana>
Maria: Za moją rodzine!
Sven: Za twoją rodzine? Chyba za moją rodzine
Maria: Sven...twoja rodzina to też moja rodzina...
Sven: No możliwe <wypił kolejny kieliszek>
Dobra w końcu Sven się upił
Dalsza część opowiadania napisana przez BS na forum zastępczym
Więc najpierw krótko co wszyscy robią i w jakim stanie.
Ja, Lusine, Maria, Kaelsy, Sven II, Rodzice jesteśmy W MIARE trzeźwi. (zapomniałam o kimś?)
Siorka widzi już potrójnie, ale ze zdenerwowania przedślubnego, a nie z pijaństwa.
Sven: No coż... e.... jest nieco wstawiony, ale kojarzy o co biega.
ZAPOMNIAŁAM O KIMŚ? JAK TAK TO SORRY.
Teraz opowiadanie.
Siorka: Oh! (panika przed ślubem) Czy ja dobrze robie? Wiem, że go kocham, ale za co my bedziemy żyć...
Ja: Możecie bank okraść.
Siorka: A jak on mnie zdradzi?? Och, co ja biedna pocznę....??
Mama: Nie martw sie skarbie, pożyczę Ci kałacha.
Ja: Jesteś gotowa? Bo czas zaczynać....
Siorka: O ******* i ********* (krzyczy).
Ja, Mama, Maria: CO??
Siorka: Ja.... Ja.... zapomniałam kupić butów. A nie moge brać ślubu w Adidasach.
Maria: To trza wrócić na ziemie i kupić. Ale ja muszę zostać tu i pomóc w przygotowaniach.
Lusine, Kaelsy, Mama: My też.
Ja: Ja też. Niech Sven idzie.
Lusine: To NIE jest dobry pomysł!
Kaelsy: Bez przesady, nawet mój pies umie kupić buty. Sven da sobie rade.
Ja: Niech Sven II pójdzie z nim.
Maria: Sven II przygotowuje sale do ślubu. jest tam potrzebny,
Ja: Sven nie może iść sam. Zrobi coś głupiego.
Kaelsy: To idź z nim.
Ja: Ja? NIGDY! Ten facet doprowadza mnie do szału!
Lusine: Moge pójść z tobą do towarzystwa.
Mama: To idźcie już. Wróćcie najdalej za godzine.
(Ja, Lusine, Sven wracamy na ziemie kupić buty)
(w opolu, w sklepie)
Ja: Lusine, idź tam, ja poszukam tu. A ty Sven siedź gdzieś i nie przeszkadaj.
Sven: Ale ja chce pomóc. Czego szukamy? Kuli prawdy?
Lusine: Szukamy butów. BUTÓW.
Ja: Czarne, ładne, damskie.
Sven: Znajde.
Lusine: Po prostu nie zepsuj niczego.
(szukamy butów)
Sven: Znalazłem coś.
Ja: Co takiego?
(Sven wychodzi i niecie dwa buty - jeden glan a drugi adidas.)
Ja: Sven. To miały być 2 jednakowe buty.
Sven: Ale tak bedzie ciekawie.
Ja: Ale to nie są buty na ślub!
Sven: A jakie są na ślub?
Lusine: Znalazłam.
(Lusine znalazła porządne buty, więc idziemy do kasy, płacimy a potem wychodzimy ze sklepu)
(idziemy ulicą)
Lusine: Hej, tu jest EMPIK.
Sven: Co to empik?
Ja: To taki fajny sklep z fajnymi rzeczami.
Sven: Mają klatki?
Lusine: Nie. Wejdziemy na chwile? Mamy jeszcze z pół godzinki.
Ja: Ok.
(pół godziny poźniej wychodzimy z EMIPIKU. Ja niose "Filipinkę", Lusine kupiła "Twista" Sven kupił "Kaczora Donalda")
(wracamy w Delte)
Mama: Gdzieście byli?? Wszyscy czekają!! Ceremonie czas zacząć.
Sven: Ale o co chodzi??
Mama: Potem. Idź brać ślub.
Sven: Dobra, wyluzuj stara.
Mama: CO??Mam pójść po kałacha?
Ja: Potem, mamo.
(CEREMONIA)
Xiądz: Czy Ty, Niko, bierzesz Svena za męża, i przysięgasz kochać tego człowieka...
Sven II (przerywa): NIE.
Xiądz: Ty jesteś NIka? Po za tym odpowiedź ma być Tak.
Sven II: Nie, ja tylko mówie że mój brat nie jest człowiekiem.
Xiądz(wzdycha): Więc jeszcze raz. Czy Ty, Niko, bierzesz Svena za męża, i przysięgasz kochać tego dziwaka przez reszte Twego życia?
Siora: TAK!
Xiądz(do Svena): Czy Ty, Sven, bierzesz Nikę za żone, i przysięgasz ją kochać na zawsze.
(cisza)
(Sven czytaj ukratkiem "kaczora Donalda" i nic do niego nie dociera)
Maria: Sven deblilu, zajmij się ślubem!
Sven: Ale Myszka Miki ma kłopoty!
(Maria podchodzi do Svena i wyrywa mu komiks)
Sven: Dawaj to, ******! ja to kupiłem! To moje!
Maria: Ty masz brać ślub! A nie czytać!
Sven II: Przestańcie oboje! Po ślubie bedziecie się kłócić!
Sven i Maria: CICHO! Nie przeszkadaj nam jak się kłócimy!
Sven: Maria, oddawaj mi komiks!
Maria: Odczep sie! Dam Ci potem.
Xiądz: DOŚĆ TEGO! BO WAM ŚLUBU NIE UDZIELE! DAJCIE MNIE TEN KOMIKS!
(Xsiądz zabiera "Kaczora... " i go przegląda)
Xsiądz: O....to ciekawe...... Pluto został porwany...
(Sven wyrywa mu komiks)
Sven: Dawaj to Moje!!!! Ty nie mozesz tego czytać!
Mama(ładuje kałacha): Ja wam zaraz pokaże! Już mi brać ślub, bo Was rozwale! Grałam w Doom'a i wiem jak to sie robi!
Tata: Kochanie, jesteś na haju?
Sven:Dobra, już dobra, bierzmy ten ślub...
Xiądz: Zaraz, zaraz, tylko skończe komiks.
Maria: Zabiję twórcę tego choler**go komiksu! Przysięgam na diabła Belzebuba, że zabije!
Sven II:Nie za dużo wypiłaś, siora?
Maria: Nie mów do mnie siora!!
Sven(do mojej siorki): Tu nikt nie jest normalny!
Siorka: Wiem. Kocham Cie.
Sven: Też Cie lubie.
(całują się)
Ja: I ogłaszam Was debliką i świrem... to znaczy żoną i mężem.
Xiądz: JA TO MÓWIE! Ten ślub jest nie ważny!
Mama(poprawia kałacha): Ja Ci zaraz! Wynocha stąd.
(Mama z kałachem goni xiędza. Sven biegnie za nimi)
Sven:Czekajcie! Oddajcie mi mój komiks!!!!
Siorka(biegnie za nimi): Sven! Co z miesiącem miodowym?!?!
Ja(do Marii): Zaraz oszaleje! To jakieś wariatkowo!
MAria:Niom. To idziemy się upić.
Tata: To ja pojdę złożyć pozew o rózwód, moja żona oszlała i lata z kałachem
(To myśly z Marią poszły)
(godzinę poźniej)
Maria(pijana): nuda..... ....
Ja(pijana): nuda
Maria: poróbmy coś...
Ja: Wiem, gdzie jest głowica nuklearna,.,,,
Maria: I co z nią zrobimy?
Ja: Nie wiem, ale bedzie fajnie,,,,
Maria: Tylko powiem Philowi. Gdzie on jes?
Ja: W WC.
Maria: Ok.
(Maria poszła)
(wraca Sven i siorka)
Sven: Odzyskałem komiks! Udało się!
Siorka:Zatańczmy Sven....
(idą tańczyć)
(tymczasem Phil jest w męskiej WC i robi to, co się robi w WC.)
(wchodzi Maria)
Phil: Maria! CO TU ROBISZ!!
Maria: E... miałam Ci coś powiedzieć... tylko co ...
Phil: Jesteś pijana!
Maria: Trosz(przewraca sie) eczke....
Phil: Maria, musmy porozmawiać....
Maira: Tak! Zgadzam się!
Phil: Na co?
Maria: Bede twoją żona! Choć brać śluba też! Może mama BS nie zabiła jeszcze xiędza.
Phil:EEEeeeee
(tymczasem Sven i siorka tańczą)
Siora: Sven...masz jakieś plany...na przyszłość?
Sven(zawstydzony):Wiesz....ja mam takie niespełnione marzenie...
Siorka: Tak....
Sven: Bo ja.... widzisz bo ja...
Siorka: Tak??
Sven: Chce spotkaać kaczora Donalda.
Siorka:Co?
Sven:No!
Siorka: Przepraszam na chwile, muszę isć walnąć głową o ścianę pare razy by się wyżyć.
Sven:ok.
(potem)
Maria: BS! Ja biorem śluba!
Ja: Z kim?
Maria: Z ...eeee.....eeee...jak on się zwał... Z philem.
Siorka:Czy on o tym wie?
Maria: Jasne, spytał mnie!
Ja: AHA
Siorka:Oh,....jakie to słodkie! Uwielbiam romantyczne zaręczyny! Gdzie to było?
Maria: W męskiej WC.
Wszyscy: ohyda!
Maria: Ktoś widział ostatnio Phila,
Sven: JA widziałem.
Maria: Gdzie?
Sven:Powiem, jak oddasz mi komiks.
(Maria oddaje komiks)
Maria: WIęć? Gdzie go widziałeś?
Sven:Parę minut temu kupował bilet samolotowy w jedną stronę na Grenlandie. Dałem mu mój "Podręcznik do opanowania świata" do poczytania.
Maria:TY IDIOTO!
Maria: Co ja teraz zrobie?!?!? Zostane starą panną!!! (płacze)
Sven:Jestem pewien, że Kaczor Donald coś na to poradzi.
Ja: Spoko! Dogonimy jeszcze Phila! Tylko czym? Mamy tu jakiś samochód?
Sven:Weźcie samochód a ja pojade na skuterze.
Sven II: Nie wiedziałem, ze masz skuter, bracie.
Sven: Kupiłem...
Ja: W TVmarkecie?
Sven:Tak. To źle?
(biegniemy do garażu)
(sven pokazuje skuter)
Wszyscy:FUJ! To jest różowe!
Sven(dumny):Wiem. Kaczor Donald ma taki!
Siora:Zabije tego durnego kaczora i wszystkie inne kaczory!
Maria: Chcesz kałacha?
Ja:Może najpierw dogonimy Phila?
(jedziemy w kierunku lotniska)
Sven(śpiewa): Nas nie dogoniat!NAs nie dogoniat!
Maria:Sven! Zamknij się ty głupi kaczorze!
Siora: Dość tego! Sven zacznij się zachowywać normalnie, albo koniec z nami!
Ja:E....to nie jego wina.
Wszyscy:Co?
Ja:Ja i jeszcze Lusine i Sven wypaliliśmy skręta przed chwilą....
Siorka:Dzięki bogu! Bałam się, że on ma tak zawsze!
(na lotnisku)
(Phil własnie wsiada do samolotu lecącego na Grenlandie)
Maria: Phil! Poczekaj! JA CIE kocham!
Phil(odwraca się zdziwniony): Ja Ciebie też.
Maria: To czemu ode mnie uciekasz?
Phil: JA? Nie!
Maria: To po co Ci bilet na Grenlandie?
Phil: E...widzisz, moja mama poluje tam na białe niedźwiedzie. Chciałem jej powiedzieć, ze biore ślub.
(obejmują się)
Sven:Oh...jakie to romantyczne! Prawie jak miłość Kaczora Donalda I Daisy!
Wszyscy:Sven. Zamknij się!
Maria i Philip: Wiecie, my naprawde chcemy wziąć ślub. Chyba jesteśmy gotowi.
Sven II: A potem, jeśli można, to ja z Luną też weźmiemy ślub.
(odzywa się jakiś głos)
Głos: Ja też biore wrkótce ślub.
(wszyscy się odwracają, okazuje się że to Brodie z jakąś dziewczyną)
Sven (wściekły): Co ty, *******, robisz na moim ślubie! Nie zapraszalem cie *******!
Brodie : Zamknij się ty kaszalocie!
Sven: Zaraz dostaniesz!!!!!!
Ja: Nie możecie choć na chwile przestać się kłócić?
Sven: Jak mamy się nie kłócić? On pożyczył ode mnie 3 dolce i nie chce mi ich oddać!!!
Brodie: To ty pożyczyłeś ode mnie 3 dolce i nie chcesz oddać!
Sven: Po co by mi były 3 dolce!?!?!?
Brodie: Chciałeś se kupić ten durny komiks!
Sven: Jak śmiesz! Kaczor Donald nie jest durny! Nie obrażaj go! Ja nie obrażam twojej dziewczyny!
Brodie: Chodzisz z Kaczką???
Siorka: CO??????
Mama: DOŚĆ TEGO! ZAMKNĄĆ SIĘ WSZYSCY! Sven, Brodie, jak dam każdemu z was po 3 dolce to przestaniecie się kłócić?
Sven Brodie: OK.
Mama: I niech nikt nie waży się porównać mojej córki do kaczora donalda.
Phil:E.... Chcecie polecieć ze mną na Grenlandie?
Wszyscy: TAK!
Phil: To schowalcie się w luku bagażowym.
(jesteśmy już w samolocie.)
(Ja, Lusine, Kaelsy, Siorka gramy w pokera, Maria i Sven II przeszukują walizki ludzi i wyciągają co fajniejsze rzeczy, Sven czyta komiks, Mama poleruje kałacha)
(3 godziny poźniej, zaraz będziemy lądować)
Sven: Gdzie jest Maria i ten idiota?
Ja: Philip?
Sven: No.
Ja: Poszli tam, za te skrzynki.
Siora: Kiedy?
Ja: Jakąś godzinę temu.
Sven:Ciekawe co tam robią?
Siorka: Sven, choć raz nie zachowuj się jak idiota.
Sven: Ale ja naprawde nie wiem o co chodzi.
Siorka: Ja to będę miała ciężkie życie małżenskie.
Ja: Nie martw się. Kupimy wam jakiś poradnik.
(lądujemy)
(już na ziemi)
Siorka: Ale tu zimno!
Ja: No, bo to Grenlandia, w końcu,
Siorka: Myśłałam, że to jest na Hawajach.
Philip: Na Hawajach nie ma białych niedźwiedzi.
Maria: Phil, więc gdzie jest twoja mama?
Phil: Pewnie w domu, robi obiad.
Brodie: O! Dobrze, jestem głodny. Co będzie do żarcia?
Phil: No, niedźwiedź.
Mama: Ja też bym chętnie coś upolowała.
Phil: To chodzmy. Mama mieszka gdzieś tam.
Maria: Ciesze się, ze poznam twoją rodzinę.
Phil: Tylko mamę. I.....
Maria: I??
Phil. E, nic nic.
(idziemy dalej)
Phil: Maria, kochasz mnie
Maria: No.
Phil:Bez względu na wszystko?
Maria: Chyba że zaczniesz czytać Kaczora Donalda.
Phil: Bo widzisz....e..... ja jestem już żonaty.
Maria: CO???????????!?!!!!!!!
Phil: E... nie wściekaj się! To było dawno! Byłem z kumpelą w Vegas, upiliśmy się i...
Maria(do mojej mamy): Może mi pani pożyczyć kałacha?
Mama: Jasne! Dołóż mu dziewczyno.
Phil: Maria... Ona dla mnie nic nie znaczy! Ja ciebie kocham! Zaraz z nią zerwe!
Phil: Maria... Ona dla mnie nic nie znaczy! Ja ciebie kocham! Zaraz z nią zerwe!
Maria: Jak śmiałeś to przede mną ukrywać!?!?!?!
Phil(cofając się) :e.eee.. Nie martw się Maria!
(Maria biednie za Philem, który ucieka)
Ja: Maria uważaj na.....
(ŁUP!!!!!)
Ja:... drzewo.
Phil: O nie! To wszystko moja wina!!!
Siora: No, Twoja.
Phil: To ja zabiorę Marię do domu, a wy.. no nie wiem. Zostańcie tu.
WSzyscy: Dobra.
(Phil i Maria odchodzą)
Ja: Co teraz będziemy robić?
Siorka:Może pojdziemy do jakiejś dyski, albo coś tam?
Ja: TO JEST GRENLANDIA.
Siorka: I??
Ja: Tu są tylko niedźwiedzie i pingwiny,
Siorka: ŁE.
Mama: To wy sobie tu zostańcie, a ja pojdę po polować.
Ja: Mamo. Tobie kompletnie odbiło.
Mama: Bo dostaniesz kałachem!
Ja: Sory.
(mama odchodzi)
Lusine: Może po prostu podziemy do miasta...? Jakieś miasto musi tu być.
Ja: Raczej wiocha, ale chodźmy, dobra.
(idziemy do miasta)
(w mieście)
Siorka: O tam, jest jakiś klub! Możemy tam pojść?
Brodie: E.eeee.. Nie chce mi sie.
Sven:Jak moja dziewczyna chce iść do klubu, to wszyscy idziemy do klubu!
Siorka: Oh, Sven, jakie to słodkie!
Brodie: Nie będziesz mi rozkazywał ty głupku!
Sven:Sam jesteś głupi!
Brodie: Dość tego! Dziś o zachodzie słońca będziemy się bić!
Sven: Dobra, pożałujesz tego!
Brodie: Wybierz broń.
Sven: Miecze samurajskie jak w Kill Billlu!
Brodie: OK.!
Siorka: Oh, Sven, jaki ty jesteś rycerski, że zrobisz to dla mnie...
Sven:Ja chce tylko odzyskać swoje 3 dolce.
(Brodie odchodzi)
Sven:Qrde, skąd ja wezme miecz samurajski??
Ja: Idziemy do klubu?
(wchodzimy do klubu)
Ochrona: Proszę wyjąć wszystkie metalowe przedmioty.
(No to Sven wyjmuje: głowicę nuklearną, klatkę sporej wielkości, nóż myśliwski i CKM /ciężki karabin maszynowy/, ja wyjmuję kałacha od mamy, siorka odkłada kajdanki /ciekawe po co jej... wiecie/?)
Ochrona: Dość tego! Jesteście aresztowani!
Sven: Ale.... to jeszcze nie wszystko. Ja mam więcej metalowych rzeczy:
(Sven wyjmuje: zegarek, bransoletkę, kolczyki, zegarek z drugiej ręki, zapinkę od krawata, klamrę z paska, ćwieki z tegoż paska, papierośnicę, obrożę pieska, parę średniowiecznych monet, blaszaną łyżkę, saperkę, portfel (tez nie wiem po co...), sygnet, Jedyny Pierścień, diadem królowej Jadwigi, puszkę Domaluxu, swój kaganiec, klucz "osiemnastkę", zestaw wytrychów,specjalną hmmm... bieliznę /wiecie po co?/ , Barret M82..., jakąś jeszcze broń)
Ochrona: Wie pan co to?!?!?!?
Sven: Shotgun.
Ochrona: To nie shotgun. To działko przeciw lotnicze!
Sven:Aha. Kupiłem w Tvmarkecie.
Ochrona: Proszę o wsparcie! A wy wszyscy pod ściane!
Sven: Ale o co chodzi?!
(Nagle nie wiadomo skąd pojawili się żołnierze "GROMu" i drużyna „SWAT”. Chłopaki z GROMu ostrzelali wszystko dookoła, aż skończyła im się amunicja w magazynkach. )
Sven: Ale się porobiło!
(Nagle pojawia się czyjaś postać... to Blood Rayne)
BR: Oh, qrde, co ja tu robie, chyba światy pomyliłam. Pomóc Wam?
Sven: Jasne.
Siorka: Nie gap się na nią!
Sven: Ale o co ci chodzi?
Ja: Może najpierw jakoś się stąd wydostajmy?
(teraz trwa krwawa jatka, której nie opisze, bo dzieci mogłyby się zgorszyć.)
(po walce - ochrona została zabita/zniszczona)
Ja: Dzieki, Blood.
(Blood odwraca się i wolno zmierzaa do drzwi.)
Sven: Zaczekaj! Co teraz z tobą będzie?
BR: Ja? Idę zabijać Nazistów.
Ja: Nazistów? Mamy XXI wiek!
BR:Powiedz to facetom z Terminal Reality (R).
(Po tych słowach BR wychodzi, ponętnie kręcąc pupcią.)
(Tymczasem Maria i Phil)
(Maria leży na kanapie, Phil siedzi obok)
Phil: Maria, obudź się! Ja cie kocham. Tylko ty jesteś mi potrzebna w życiu..... I jeszcze moje Sims 2. Tylko Ty i Simsy 2 są mi potrzebna w życiu. I jeszcze mój aparat cyfrowy. Tylko Ciebie i Smisy 2 i mój aparat cyfrowy potrzebuje do życia. I jeszcze mojego laptopa. Tylko Ciebie i Smisy 2 i mój aparat cyfrowy i laptopa potrzebuje do życia I jeszcze najnowszy numer „Bravo Sport”. Tylko Ciebie i Smisy 2 i mój aparat cyfrowy i laptopa i najnowsze „Brawo Sport” potrzebuje do życia
Maria (budzi się) :ZAMKNIJ SIĘ!
Phil: Oh, Maria! Nic Ci nie jest?
Maria: Tobie zaraz coś będzie, jak się nie zamkniesz!!!!!!!
Phil:Maria, wstawaj, pogadamy!
Maria: Nie wstane! Tak bede lezała!
Phil:Ale musimy pogadać!
Maria: Nie chce mi się! Po za tym zaraz będzie leciał „Słoneczny patrol” na TVNie i chce obejrzeć.
Phil: Ale....
Maria: Nie chce mi się z tobą gadać!
Phil: A to wa* się!
Maria: Coś ty powiedział??!?!
Phil:Eeee...tego...
Maria:Zaraz dostaniesz!
( w tej samej chwili dzwoni telefon. To Sven.)
(rozmowa telefoniczna Marii i Svena)
Maria: Halo?
Sven: Siema to ja.
Maria: Sven? Czemu dzwonisz de*ilu?
Sven: Zrobisz coś dla mnie.
Maria: Nie.
Sven:Ale to nie było pytanie.
Maria: Czego znów chcesz? Siostra BS przejrzała na oczy i cię rzuciła?
Sven: Nie.
Maria: To co? Bo nie mam czasu! Chce „Słoneczny Patrol” pooglądać.
Sven: Oooo! Możesz nagrać? Lubie filmy z Pamelą.
Maria: Ty zboczeńcu.
Sven:Więc słuchaj....
Maria: No co?
Sven: Zaław mi porządny miech samurajski na wieczór.
Maria: CO???
Sven:Dzięki. Pa.
(koniec rozmowy)
Maria(do siebie):Zaraz oszaleje.
Phil: Maria, naprawde proszę Cie, pogadajmy!
Maria: Ciiiiiiicho, chce obejrzeć film.
Phil:Ale są POKEMONY na Polszajsie i chce obejżeć.
Maria: Pokemony? Rany, jak możesz to oglądać. „Słoneczny Patrol” jest super!
Phil:Pokemony są fajne. Najbardziej lubie Pikachu.
Maria: Jesteś de**lem?
Phil:Ale pokemony, to porządny film! Uczy o przyjaźni i miłość. „Słoneczny Patrol” niczego nie uczy!
Maria: Jak to nie?
Phil:A czego uczy?
Maria: Eeeeee..... tego........eeee......
Phil: A może obejrzymi koncert Britney na MTV5?
Maria: Co do cho*****?
Phil: Nie lubisz Brit? Ja ją lubie. Mam wszystkie jej płyty. Ona jest taka prawdziwa.
Phil(śpiewa): „Ups I did it again! I played with your heart! Upss I.... !”
Maria: Philip! Zamknij się!
Phil: Więc nie lubisz Brit?
Maria: NIE!
Phil: Oh, ok.! Dla ciebie wyrzuce wszystkie jej płyty.
Maria: Dzięki.
Phil: A mogę zostawić jej plakaty na ścianach?
Maria: Masz plakaty Britney Spears w pokoju?!?!?!
Phil: No. A ty, czyje masz?
Maria: Ja mam plakaty „Ich troje”
Phil: To już lekka przesada.
Maria: Odezwał się fan Britney.
Phil: To ja wyrzuce wszystko z Britney i się jej pozbęde...
Maria: Już JA się jej POZBĘDE.
Phil:Ale będziemy nadal razem? Ja cie kocham Maria....
Maria: No.... dobra.... może. A teraz wybacz na chwile, musze iść do łazienki.
(Maria wychodzi do łazienki, Phil ogląda Britey na MTV5)
(po chwili - Maria wraca i jest wściekła)
Phil: Kotku, co Ci jest?
Maria(wrzeszczy): NIE MÓW DO MNIE KOTKU! BYŁAM W ŁAZIENCE!
Phil: Chcesz o tym porozmawiać?
Maria: Zamknij się! Wiesz co było w twojej łazience? Znalazłam „Play**ya” z Paris Hilton na okładce!!!! Pociąga Cię PARIS? TA BEZMÓZGA BLONDYNA?!?!?!?
Phil: Maria, to nie tak!
Maria: ZAMKNIJ JADACZKE!!!
Phil:Ale ......
(Maria wybiega z domu i biegnie do reszty)
(Maria dobiega do nas)
Ja: Maria! Nic Ci nie jest??
Maria (załamana i wściekła): Philip woli Paris Hilton ode mnie!
Siorka: Ty masz problemy. Sven woli kaczora Donalda ode mnie, a jesteśmy po ślubie!
Maria: Racja. Ty masz większe problemy.
Ja(do Marii): Wiesz, zawsze możesz zmienić kolor włosów i styl ubierania, a będziesz podobna do Paris.
Maria(do mnie): Poje**** cie?
(przybiega Philip)
Phil: Maria! Zaczekaj! To nie jest tak! Paris mnie wcale nie pociąga!! Naprawde!
Maria(nieco ucieszona): Serio??
Phil: Tak! Kupiełem tego „Play****a” tylko dlatego, że w środku miały być rozebrane fotki Jennifer Lopez.
Maria:CO?!
Phil: EEE..... ja ......tego.............eeeee.......
Siorka: Lepiej się zatkaj, Phil, bo pogorszysz sprawe.
Sven: Czemu w Kaczorze Donaldzie nie ma żadnych rozebranych fotek?
Siorka: DOŚĆ TEGO! Ide skoczyć z mostu!
Maria: Idem z toba!
Phil: Maria, zaczekaj! Ja cie kocham , serio! I ten cały „Pla****” To właściwie mądra gazeta! Naprawde! Znalazłem tam coś, czego szukałem przez całe życie!
Maria: CO?
Phil: Zajrzyj na strone 10!
Maria(otwiera gazete i czyta): "Chcesz goracego flirtu? Zadzwoń!"?!? Philip, jak możesz!
Phil:Eeeee, sry, nie ta strona. Zobacz 11.
Maria(czyta): „Pierścionki z brylantami dla Twojej ukochanej kobiety”.
Phil: Właśnie tam zamówiłem pierścionek dla Ciebie. Bo kocham Cię, Maria! Kocham Cię bardziej niż Paris, i bardziej niż J.Lo. Jesteś ładniejsza od Britney i mądrzejsza od Pikachu. Chcę byś została moją żoną. Mario (klęka) Wyjdziesz za mnie?
Maria: Phil....jakie to słodkie!
Siora (do Svena):Widzisz Sven? Niektórzy faceci potrafią się łądnie oświadczyć.
Sven: Ale o co chodzi?
Ja (o Svenie): BEZNADZIEJNY PRZYPADEK!
Phil(do Marii): Więc? Zostaniesz moja żoną?
Maria: OK.
Ja: Więc mamy kolejny ślub w planach?
Sven II: A potem, jeśli można, to ja i Luna.
Ja: Wow, ile ślubów się szykuje.
Sven: Maria, załatwiłaś mi ten miecz?
Maria: K****, zapomniałam!
Sven: No to co ja mam teraz zrobić?!? Za 15 minut muszę stanąć do walki z Brodim!
Phil: Mam noż do krojenia chleba w domu.....
Sven: CO? MAM DAĆ BRODIEMU KANAPKĘ?
Phil: Mam jeszcze kij baseballowy.
Maria: Kij baseballowy?
Phil: NO. Z czasów jak byłem dresem.
Sven: Nie moge przynieść kija na walkę mieczami! A całą moją broń zabrały mi te świry z ochrony klubu!
Siorka: Wymyślimy coś.... E...są tu może jakieś sklepy?
Kaelsy: Niedaleko jest miasteczko Fewpotrh, gdzie jest "Biedronka".
Phil: O! Wiem gdzie jest to miasto! Britney ma tam swoją zimową rezydencje.
(Maria patrzy na niego ostro)
Phil: Ale mnie to oczywiście nie obchodzi!
Maria (obrażona): Aha. Jasne!
Phil: Maria, ja cie na prawde kocham! Kocham Cię i nigdy nie przestanę ... me serce na zawsze przy Twoim zostanie!
Maria: Naj***łeś się? Piłeś coś?
Phil: No co ty! Ja Ci takie wyznanie a ty...
Maria: Cicho, ty chory na umyśle arbuzie!
Phil:Ale myślałem, że chciałabyś, bym był romantykiem.
Maria: Chciałabym, abyś nie był idio*ą! Bo ja jestem jak Mediamarkt - nie dla idiotów!
Phil(do siebie): Dobrze ze nie jestem kobietą bo bym sam siebie nie zrozumiał!
Ja: Idziemy?
(poszliśmy do biedronki)
(w biedronce)
Sven(czyta ulotkę): "Super okazja! Kup kradzione ziemniaki z biedronki." Jakie ziemniaki? Ja mam miecz kupić.
(szukamy miecza)
(w sklepie)
Maria (do sprzedawcy): Macie tu jakąś bron?
Sprzedawca: Niestety nie. Mafia z Tvmarketu wygrała przetarg na handel bonią.
Ja: Ale chamst*o.
Maria: I nic wam nie zostało?
Sprzedawca: Mamy karabin snajperski Mauser z lunetą.
Siorka (do Svena, który jest gdzieś w głębi sklepu): Sven!! Może być karabin snajperski??
Sven: Nie! To musi być miecz samurajski!
Sprzedawca: Mamy jeszcze piłę mechaniczną.
Siorka: Potrzebujemy miecza.
Sprzedawca: Niestety. Nie mamy.
(to my wychodzimy)
(przed sklepem)
Siorka: A gdzie jest Sven?
Maria: Kupuje sobie komiks. (po chwili) A gdzie Philip?
Ja(cicho): On kupuje sobie takie..... pisemko....
(potem przychodzą Sven i Phil i wszyscy idziemy na plac, gdzie Brodie i Sven mają walczyć).
(na placu)
Sven:Wiesz, Brodie, chyba będziemy musieli zmienić zasady... Ja nie mam miecza.
Brodie. Ja też. Jacyś ruscy mi zwinęli. Zamówiłem nowego prze Ebay, ale przyślą mi dopiero w czwartek.
Kaelsy: Bo Ebay to chała.
Sven: Więc co robimy? Bo musimy walczyć.
Brodie: Możemy stoczyć bitwę na rymy jak Eminem w „8 mili”.
Sven: Dobra. Tu. Za godzinę.
(Brodie odchodzi)
Sven: Tak właściwie.... kim jest Eminem?
Ja: Jesteś aż taki głupi? Co ty, gazet nie czytasz?!
Sven: Tylko „Kaczora” i czasem „Trzynastkę”.
Wszyscy: CO?!?!
Phil: Eeee... mamy jakąś godzinę, to może pojdziemy do mnie do domu? Mam dużo miejsca. I ogródek.
Ja: Macie ogródek?
Phil: No. Mama uprawia Konopie Indyjskie /wiecie, co się z nich robi??/, mamy też Tytoń /na papierosy/ i Chmiel /piwko/ i Maki /można z nich zrobić opium, jakby co/.
Wszyscy: RANY!!
Ja: A myślałam, że to moja rodzina jest walnięta.
(więc idziemy do Phila)
Phil: Tylko mój dom jest dość skromy.... Mama odkłada wszystkie pieniądze na PKO – BCWZ
Sven (zduminoy): PKO – BCWZ? Co oznacz ten skrót?
Ja: Nie wiesz? To skrót od: Pocoś Kur*e Oszczędzał – Bank Ci Wszystko Zabierze.
Sven: Aha. Ale masz PEPSI?
Maria: Od kiedy Ty pijesz PEPSI, Sven??
Sven: A no, pije. Bo „Jeśli chcesz być sexi, pij dużo PEPSI”.
Ja: Zaraz się zabiję.
(idziemy dalej do Phila)
(docieramy do domu)
Phil: Wchodźcie i czujcie się jak u siebie. Mamy jeszcze pewnie nie ma.
Lusine: Czym zajmuje się twoja mama, Phil? Po za tym, że poluje na niedźwiedzie?
Phil: Eeeee jest .... no tego....
Ja: Czym?
Phil: Pracuje w Mafii.
Wszyscy: W Mafii??!
Phil: No.
(wchodzimy)
(parę minut poźniej)
(Siedzimy wszyscy w domu Phila i używamy konopii indyjskich zgodnie z ich przeznaczeniem. Sven przygotowuje się do walki.)
Ja: Ale tu zimno.
Lusine: I nudno tu jak w piekle.
Kaelsy: Coś ty? My w piekle mamy niezłe imprezy!
Maria: To może wyjedźmy stąd? Bo w końcu ja i Phil mamy brać ślub, a ja nie chce go brać tu.
Ja: A gdzie chcesz?
Maria: Może pojedziemy na Okinawe? Mam tam kumpele?
Ja, Lusine, Kaelsy: TAK! Wyjedźmy.
Maria: Czemu nie chciała być tu brać ślubu? Były by niedźwiedzie i latające pingwiny...
Sven:Co ty? Pingwiny nie mogą latać, bo nie mają śmigieł.
Kaelsy: Sama nie wiem, który jest głupszy.
Maria: Więc wyjedziemy, zaraz jak Sven powalczy z Brodiem.
(pojedynek)
Sven: O! Brodie! Nie stchórzyłeś!
Brodie: Czemu miałbym stchórzyć? To ty boisz się pająków.
Sven: Zamknij się ty wariacie!
Brodie: Chcesz zobaczyć wariata? To spójrz w lustro.
Sven:Głupi jesteś.
Brodie: Sven ty trędowaty szlaufie, zamknij paszcze.
Sven: Coś ty powiedział?
Brodie: Mam powtórzyć?
Sven: Pożałujesz tego! Jak Cie kopne, to wylądujesz na księżycu.
Brodie: Fajnie, jeszcze nie byłem na księżycu.
Sven: Zaraz zrobie z ciebie składowisko odpadów toksycznych.
Brodie: Znajdź sobie lepsze odzywki, Sven ty buraku z mozambiku.
Ja: E.... może zaczniecie się w końcu pojedynkować, zamiast gadać te kiepskie teksty?
Sven i Brodie: ZATKAJ SIĘ!
Ja: Dobra, już dobra. Przepraszam, że żyję - to się już nie powtórzy.
Maria: Dość tego. Wyjeżdzamy stąd już.
Sven: Ale my mamy się bić....
Maria: Pobijecie się potem. Idziemy. JUŻ.
(wsiadamy do samolotu)
Ja: WOW! Czadowy samolot! Skąd go ukradłaś, Maria?
Maria: Nie ukradłam. Kupiłam. W biedronce.
Ja: Czyli to szajs.....
Maria: Tak, ale ma jeden spadochron.
Kaelsy: Wiesz, ja nie jestem świetna z matmy, ale chyba jest nas tu więcej niż 1.
Ja: Weź nie czepiaj się szczegółów. Lecimy.
Maria: E....tego... Nie ma paliwa, a na grenladi nie ma stacji benzynowych.
Phil: To dlatego, że mafia niedźwiedzi nie potrzebuje benzyny.
Ja: Więc chyba nie polecimy.
Phil: Mamy piwo.
Lusine: Phil, wiesz do czego służy piwo?
Phil: Piwo mojej mamy ma wiele zastosowan. Używamy go także do czyszczenia toalet.
Ja: Niedobrze mi.....
Maria: Phil, weź się zamknij i lecimy.
Lusine: Maria, nie wiedziałam, że umiesz pilotować samolot.
Maria: Nie umiem. Ale w filmach zawsze się udaje.
Kaelsy: Damy rade!
Ja: A nawet dwie.
(lecimy)
Maria: Widzicie? To już Japonia. Poznaje po budynkach.
Ja: Maria, wiem, że jesteś inteligenta i wogóle, ale mój GPS pokazuje, że lecimy nad Australią....
Sven: Heehehehehe!
Maria: Sven chcesz tu wysiąść?
Phil: A gdzie właściwie lecimy?
Maria: Przecierz już mówiłam.
Phil:Ale ja wtedy najarany byłem i nie kojarze.
Kaelsy: Maria, w ramach miesiąca miodowego wyślij Phila na odwyk.
Maria: Dzieki. Lecimy na Okinawie.
Phil: O k****!
Sven: Gdzie?
Phil: Moja żona tam mieszka ...
Maria: Co do ********??
Phil: Maria uspokuj się.
Maria: Ale ja jestem spokojna i zaraz cię spokojnie zabije.
Phil: Ale ty musisz pilotować samolot.
Maria(do mnie): Black, weź potrzymaj stery i pożycz kałacha.
Ja: Nie wolno używać karabinu we wnętrzy samolotu. Przebijesz kadłub i wszysko wybuchnie. Pożyczę Ci lepiej kija.
Maria: No, może być kij.
Phil: Eeeee... Maria, przecierz możemy się jakoś dogadać....
Maria: O tak, zaraz się dogadamy....
Phil: Maria, spokojnie, ja naprawde nic nie czuje do tej laski.... nigdy jej nie lubiłem... tylko ona była wtedy bardzo sexi,...
Sven: Stary, pogarszasz sprawe.
Phil: Maira, wyluzuj, ja z nią zaraz zerwe, przysięgam.
Maria: Ja mam wyluzować? Weź się *******.
Kaelsy: Maria, wiem, że macie problemy, ale pobijesz go jak dolecimy. BS nawet rowerem prosto nie pojedzie, a ty dałaś jej samolot.
Maria: Rany! Ok, dobra. Załatwimy tą sprawę na miejsu.
(Maria idzie do kabiny pilota)
Maria: Gdzie teraz jesteśmy, Black?
Ja: Nie wiem. GPS mi się zepsuł. Chyba nad jakimś jeziorem.
Maria(wygląda przez okno): Co masz z geografi, BS?
Ja: Chyba 4. Czemu pytasz?
Maria: Bo to jezioro to ocean Atlantycki.
Ja: Qrde. Sorry.
Maria: Spoko, to tylko jakieś 4 godziny opóźnienia.
(ja wracam do reszty)
Ja: Mamy trochę opoźnienia, więc co porobimy?
Sven: Zagrajmy w butelkę.
Siorka: Sven, weź najpierw pomyśl, zanim coś powiesz.
Sven: Ale o co znów chodzi?
Phil:Wziąłem trochę piwa z domu, jeśli ktoś chce.
Ja: Nie dzięki, jakoś nie mam już ochoty.
(kilka godzin poźniej - już dolecieliśmy)
(wysiadamy)
Maria: Nareszcie jesteśmy! Zaraz pojdziemy odwiedzić moją kumpele.
Phil: Ja muszę najpierw odwiedzić moją żonę.
Kaelsy: Weź się zamknij Phil, jak Ci życie miłe.
Phil:Ale ja naprawde muszę przecierz z nią pogadać. Muszę ją o rozwód poprosić.
Maria: Ok., ale ide z tobą.
Phil: PO CO?
Maria: Widzę jak się gapisz na inne dziewczyny na ulicy!
Phil: Ja?
Maria: Tak ty! Zawsze gapisz się na pupy innych lasek!?
Phil: Pupy? Co ty, mnie interesuje to co z przodu.
Ja: Zboczeniec. Maria, to ja ide z tobą też.
Lusine: Ja też pojde. Marii chyba przyda się wsparcie moralne.
Kaelsy:Ja też ide. Wezmę tylko MP40.
Ja: Ja tam wole kałacha.
Sven: Ja też ide.
Maria: A ty po co?
Sven:Chce zobaczyś żone Philipa.
Maira: PO CO??
Sven: Phil mówił w samolocie, że gorąca z niej laska, więc chcem popatrzeć. W końcu jestem facetem, nie?
Maria: Nie, ty jesteś debile*.
Ja: Poźniej to wyjaśnimy. Chodzmy.
(przed domem żony Philipa)
Maria: Ona tu mieszka? Co za brak gustu.... wszystko jest różowe...
Phil: Bo ona lubi rózowy.
Ja, Kaelsy, Sven, Maria: FUJ!
(phil dzwoni do drzwi, dzwonek gra melodie piosenki Britney)
Kaelsy: Zaraz zwymiotuje.
(drzwi się otwierają)
(tutaj pozwole sobie na krótki opis żonki phila: farbowana blondi, włosy do pasa, rózowy „futrzany” swaterek, rózowe świecące spodnie ze sztucznej skóry, różowe buty podobne do tych co nosi Mandaryna.... w skrócie: skrzyżowanie Brit z Dodą i Mandaryną)
Ja, Maria, Kaelsy, Lusine, Sven (szeptem): Fuj....
Żonka: Philuś kotku, jak to miło że mnie odwiedziłeś wreszcie! A co to za dziwacy (wskazuje na Svena, Marię i całą resztę nas)
Phil:Eeeeee
Żonka: Ohh..... kotku, wejdź do środka, napijemy się orenżady w proszku.
Kaelsy (zgorszona): ORENŻADY W PROSZKU? Nie masz choć piwa?
Zonka (oburzona): Przecierz piwo zmniejsza mózg.
Kaelsy (cicho): Żeby ci się coś zmniejszyło najpierw musisz to mieć.
(wchodzimy do salonu, który jest oczywiście rózowy)
Maria, Sven, Siorka: FU!
Żonka: Jesteście z jakiejś sekty?
Sven:Co to jest sekta?
Ja: Termin sekta oznacza najczęściej podgrupę religijną, różniącą się od innych grup swoistymi praktykami religijnymi oraz swoistym doborem pism kanonicznych. W chrześcijaństwie termin pejoratywny na oznaczenie grupy wyznaniowej, która oddzieliła się od macierzystej organizacji kościelnej dla zaznaczenia swojej odrębności w kwestiach doktryny, liturgii i organizacji wspólnoty religijnej tworząc nową wspólnotę wyznaniową, często o cechach ekskluzywizmu. Określenie sekta (w ujęciu konwencjonalnym) używane jest również bez wydźwięku pejoratywnego dla określenia grup istniejących wewnątrz religii nie posiadających jednej organizacji kościelnej.
(wszyscy się na mnie gapią jakbym zwariowała)
Ja: No co? W przeciwieństwie do niektórych z was, ja chodziłam do szkoły, i miałam kiedyś normalne życie.
Sven: TO ja mam normalne życie. Wy jestescie nieco po*****i, bez obrazy.
Kaelsy: CO??? Dlaczego??
Sven: Ty jeszcze pytasz dlaczego? Więc zaraz Ci opowiem. Ciebie to nawet z piekła wyrzucają, Philip lubi farbowane blondynki o inteligencji szczotki do czyszczenia klozetu, matka niki lata nocą po lesie z kałachem, BS nie odróżnia Australi od Bieguna Północnego, i w ogóle wszyscy jestescie powal**i.
Maria: To ty nie odróżniasz łyżki od widelca!
Sven: Bo to skomplikowane!
Żonka: Sorry, że wam przerywam, ale.........Więc, Phil, kochanie, po co przyszedłeś?
Maria (warczy): Kochanie?!
Phil: Widzisz, przyszedłem prosić cie o rozwód, bo chce ponownie wziąć ślub...
Żonka: Z Monicą?
Maria:CO?
Phil: E.... tego.....potem to wyjaśnie....
Maria: O, wyjaśnisz.
Phil: Więc, dostanę ten rozwód?
Żonka: Jasne. Zresztą ja już dawno wzięłam nowy ślub.
Phil: Co?
Żonka: Nie obraź, się Phil, ale ty byłeś kiepski, więc wzięłam ślub z prawdziwym mężczyzną...
Phil: Taaaa? To super.
Lusine (do żonki Phila): Więc kim jest twój nowy facet? Znamy go?
Żonka: A jak myśłisz, kto by do mnie pasował?
Kaelsy: Ten wypierdek mamuta.... eeee... .Justin Timberlake.
Ja (zdezorientowana) : A czy ten Justin nie chodzi z Britney Szajs?
Phil:Nie, nie są już razem. Brit go rzuciła, bo on ją zdradzał z taką inną laską, i teraz Brit umawia się z Kevinem i ....
Maria: Phil? Skąd wiesz takie głupoty?
Ja: Chyba nie powinieneś czytać tylu gazet....
Sven: Zaraz..... kto to jest Britney i ten Justin?
Lusine: Ty to chyba powinieneś zacząć czytać gazety..............
Sven: Przecierz czytam. Czytam każdy numer Kaczora Donalda.... i ...
Ja: Błagam nie kończ.
Sven (kończy): I czytam Bravo Girl.
Wszyscy: BRAVO GIRL??
Sven: No..... tam są różne fajne rzeczy... a najlepsze jest fotostory!!
Ja: I to ja jestem podobno nienormalna.....
Sven: No, jesteś. Ale nie martw się tym.
Ja: Zaraz Cie.....
Kaelsy: Wyluzuj BS, poźniej go załatwimy, razem
Ja: Dobra. A wracjąc do tematu... (odwracam się do żonki Phila)Kim jest twój nowy facet?
Żonka: To Michael Jackson!
Wszyscy: CO?
Sven: Kto to jest Michael Jackson?
Maria: Michael Jackson to taki koczkodan udający człowieka.
Sven: Aha. Tak. A co to jest koczkodan?
Kaelsy: Sven mowił Ci ktoś, że jesteś de*ilem?
Sven: Tak, pare razy.
Ja(do żonki Phila) : Naprawde chodzisz z Michaelem Jacksonem?
Żonka: Wiesz, „chodzenie” to nie jest najlepsze słowo na to co razem robimy....
Ja: Tylko bez szczegółów, i tak już mi niedobrze!
Żonka: Bo ty się nie znasz na prawdziwej miłości.
Ja: Ta. Bo jestem idiotk*.
Sven: Właśnie!
Maria: Sven, ty niedorobiony orangutanie, zatkaj się. Ona mówiła z ironią.
Sven: Ah. Sory. A co to jest ironia?
Kaelsy: Maria, jak to możliwe że ty jesteś taka inteligenta, skoro twój brat jest taki głupi?
Maria: Myślisz, że sama się nad tym nie zastanawiałam??
Żonka: To opowiem wam o Michaelku! On jest taki cudowny! I on tak wspaniale całuje...
Ja: Dość tego. Ide wymiotować do łazienki.
Kaelsy: To ja pojdę napić się wodki.
Maria: Powodzenia BS, bo obawiam się że łazienka jest różowa.
(BS i Kaelsy wychodzą)
Żonka: Więc, wracając do Michaelka....
Sven: Mogę ją zabić?
Maria: Bravo, Sven, wreszcie mówisz cuś mądrego.
Sven: Bo ja jestem inteligentny.
Maria: (ironicznie)Tak...to widać...
Sven: Gdzie poszły BS I Kealsy?
Maria: Kealsy, wolała pójść się upić, niż tu z tobą siedzieć...A BS, nie wytrzymała i poszła zwymiotować
Sven: Fajnie, moge zobaczyć?
Maria: Co?!
Sven: Najpierw upitą Kealsy, a później BS
(wchodzi do pokoju, w którym pije Voodke z pudlem Żonki Phil'a)
Kealsy: O!! To właśnie ten kretyn, co mówi, że jestem tak po******że mnie nawet z piekła wyrzucają...
Sven: A ty nadal jesteś zła?
Kaelsy: Nie, ja nie jestem zła, ja jestem wściekła!! (rzucam się na Sven'a)
Maria: (odciągnęła mnie od Sven'a) Kealsy, uspokój się...nie masz co marnować siły, na takiego imbecyla...
Kaelsy: (wychylam kolejny kieliszek) No dobra, to pośpiewajmy...
Sven: Ale co?
Kealsy(śpiewając)"Refren wymyślcie sami, byle by śpiewać z nami, refren wymyślcie sami, śpiewajcie byle co! Śpiewajcie!"
Maria: Co?
Kealsy: Np to:"no women, no cry, w muzyce trzeba jaj, no women no cry, niech śpiewa cały kraj"(wszyscy zaczęliśmy śpiewać, tylko BS, która wyszła z WC złapała się za głowe)
BS: Co wy robicie?!
Kaelsy: Bawimy się!
Żonka: (właśnie weszła) rozwalicie mi cały salon!!
Phil: Daj im spokój, niech się pobawią...
Żonka: Ale Phil'uś...ubrudzą mi mój różowiutki, pluszowy dywanik!!
Siorka BS: Może wystarczy nam tej zabawy?
Kaelsy: Bawić się trzeba by iść do nieba!! Twisted Evil
BS: Kealsy, ty jesteś z piekła...
Kaelsy: Naprawde? Zapomniałam...
(wszedł Sven II)
Sven II: Kealsy, Sven, BS, Maria, co wy robicie?!
Kaelsy: No to będzie kazanie...
Sven: Co będzie?
Sven: Co będzie?
Sven II:Matole,kazanie,czyli inaczej pouczenie!
Kaelsy:(upita)Svenuś stary,po co te nerwy??Przyłącz się do nas
Sven II:NIe,dzięki
Żonka:O,kolejny imbecyl przyszedł??Może chcesz wypić herbate z mojego różowego kubka??
Wszyscy:Tylko nie różowy!!
Sven II:Nie nazywaj mnie tak kobieto,bo ja w przeciwieństwu do brata,nie jestem imbecylem!!
Żonka:Ah tak??
Luna:(wparowuje do środka cała wściekła)Nie pozwole by jakaś wypchana cizia przezywała mojego przyszłego narzeczonego!!!!
Sven II:Luna,skarbie,gdzie byłaś??
Luna:NIe teraz!Phil,rzucaj tą pokręconą Dode "Mandaryne" Spears i wynosimy się stąd!
Kaelsy:Ale Luna,po co ten pośpiech?
Żonka:Żegan Philluś,będę tęsknić
Phil:A ja nie.
Żonka: Jak to nie?? Przecierz łączyły nas takie piękne wspomnienia.... Pamiętasz twoje urodziny.... Siedzieliśmy 3 godziny w Jacuzzi.....
Phil (rozmażonym głosem): Tak, pamiętam...
Maria (zła): TRZY GODZINY?
Żonka: Upsss, zapomniałabym! Mam dla ciebie prezent Philusiu, kochanie....
Phil: Naprawdę? Co to?
Żonka: Musisz zgadnąć. Ale dam Ci wskazówki...... TO jest różowe...
Kaelsy (ironicznie): Aleś mnie zaskoczyła.
Żonka: TO jest bardzo ładne.......
Ja: Nie.
Żonka: Co?
Ja: Różowe rzeczy nie są ładne....
Sven: Wow.... dobrze powiedziane.. może nie jesteś aż taka głupia....
Ja: CO? To ty nie wiesz jak się korzysta z komputera.
Sven: TO TRUDNE!
Kaelsy: Wybaczcie, że przerwę, ale wynośmy się już stąd. Jest mi niedobrze od tej laski..... Chodźmy na piwo.
Phil: Ale ja chce dostać mój prezent!!
Maria: A w łeb chcesz?
Phil: Nie, dziękuje.
Żonka: A może zostaniecie na noc? Mam orenżade w proszku i dietetyczne chipsy..... I mogę wam odstąpić jeden z moich różowych pokoików.
Ja: Nie dzięki. Nawet gdybym miała do wyboru mieszkać z tobą czy mieszkać ze Svenem to wybieram Svena.
Sven (radośnie): Dzięki.
Ja: To nie był komplement debi*u.
Sven: O... sory... a co to jest komplement?
Kaelsy (tłumaczy): No, jakby ktoś ci naprzykład powiedział: „Fajny z Ciebie gość”.
Sven (radośnie): Dzięki.
Kaelsy: ALE JA TEGO NIE MÓWIŁAM.
Sven: To ja już nie wiem o co chodzi....
Ja: Może to i lepiej...
Żonka: To na pewno nie chcecie zostać? Philusiu, koteczku mój kochany, wykąpalibyśmy się znów w moim różowiótkim Jacuzzi.....
Maria (wściekła): DOŚĆ TEGO! Zatkaj jadaczkę ty niedorobiona kopio Britnej Szajs! Spadaj na palme! Idź do lasu i pobaw się ze skunksem! Gdybym to ja miała iść z tobą do jacuzzi to urwałabym sobie głowe a potem bym ja zjadła!!! Jak cie jeszcze raz zobacze, to cie tak kopne w łeb, że się rozbijesz o księżyc, ty tłusta krowo!
Żonka: Oh Oh......
Sven: Brawo Siora. Postawie Ci za to piwa!
(wchodzi Michael Jackson)
MJ: KTO ŚMIE OBRAŻAĆ MOJĄ ŻONKĘ?
Kaelsy: Jaka ona tam żona.... pewnie poznałeś ją przez 0-700-.......
MJ: No.
Sven: Co to jest 0-700-.........?
Phil:Taki fajny telefon. Pokaże ci.
Siorka: NIE BĘDZIESZ POKAZYWAŁ MOJEMY MĘŻOWI JAK SIĘ DZWONI NA 0-700-.........!!
Phil: Czemu?
Siorka: Bo nie chce, żeby on dzwonił do innych bab!
Phil: Aha...... tak.... mam też taki telefon do facetów...
Wszyscy: Zamknij paszcze!
MJ: Co się dzieje w moim własnym domu, który kupiłem za moje własne, kradzione pieniądze??
Sven: Co to za świr?
Maria: To nie świr, tylko orangutan.
Kaelsy: Nie orangutan, tylko pawian.
Ja: Ale ZOO jest w tamtą stonę.
MJ: Cisza! TY... (podchodzi do Marii) Zaraz Ci przywale za obrażanie mojej żony.......
Phil: Zostaw ją koczkodanie!!
( w tym momencie MJ wyjmuje granat dymny /można kupić w Tvmarkecie, jakby ktoś chciał/ i rzuca go. Robi się ciemno, a pochwili, gdy mgła opada okazuje się, że Maria i MJ zniknęli)
Phil: O nie! Michael Jackson porwał mi żone!
Ja: Co się wógle dzieje.......... Ja jestem chyba nienormalna...............
Sven: Przykro mi.
Phil: Musimy ją uwolnić. Bo on ja zabije a potem zgwałci.
Kaelsy: Chyba odwrotnie.
Sven: Co to znaczy „zgwałci”?
Phil: Ja ci wszystko opowiem......
Siorka: NIE.
Phil: Eh, ale z ciebie nudziara.... Będziecie mieć nudne życie erot*czne.
Ja: Słuchajcie, wiem, że życie ero**czne mojej siostry i Świra jest ciekawym tematem ale może pojdziemy poszukać Marii?
(tymczasem MJ zabrał Marie do jakiejś ciemnej jaskini)
Maria: Co to za ohydne miejsce? Myślisz, że jesteś Batmanem?
MJ: Cicho bądź! Ja cie porwalem i masz mnie słuchać!
Maria: Zamknij jadaczke bo śmierdzi ci z niej.
MJ: Przestań się tak wulgarnie wyrażać.
Maria (udaje miłą): Czy mógłbyś uprzejmie zamknąć swój otwór gębowy bo wydziela się z niego zapach zgniłych ryb?
MJ: ZABIJE CIE!!!
Maria: Ale z ciebie psychol... Może lepiej napijmy się voodki? Masz tu voodke?
MJ: Mam, kupiłem w Biedronce na promocji.
Maria: W Bierdonce? Tuż to chała! Nie stać Cie na nic lepszego?
MJ: JAK ŚMIESZ? TY MASZ MNIE SŁUCHAĆ!
Maria: Cichoooo! A piwo chociaż masz?
MJ: Mam.
Maria: O to dawaj.
(MJ przynosi piwo)
(tymczasem Phil i reszta szukają Marii)
Phil: Gdzie oni mogą być?!?!?!?!
Siorka: Nie wiem, ale znajdziemy ją.
Phil: Ale szybko, bo ten psychol coś jej zrobi. A ja ją bardzo kocham, tak bardzo....
Kaelsy: Phil, przestań, bo czuje się jak w telenoweli.
Phil: Lubie telenowele.
Sven: Ja też. Co lubisz najbardziej?
Phil: Chyba „Rosalinde”.
Sven: JA TEŻ! JA TEŻ! Najlepsze było jak siostra córki matki ojca wujka kuzynki dziadka Rosalindy ją palnęła w łeb. /nie wiem, czy takie rzeczy się zdarzyły w tej telenoweli, bo nie oglądałam /
Kaelsy: Rany, ale z Was idioci.
Ja: Taaaa, ale może chodźmy ratować Marie, czy coś?
Phil: Tak, chodźmy... Nie wiadomo co ten świr jej zrobi.
Sven: Ja na jego miejscu zamknął bym ją w klatce.
Kealsy: ZATKAJ SIĘ!
(nieco poźniej)
(Phil i reszta docierają do jaskini, gdzie MJ i Maria piją piwo)
Phil: Maria, jak dobrze, ze Cie znalazłem!
Ja: O, w tej jaskini jest ładniej niż w tym różowym domku.
Kaelsy: Pijecie piwo? BEZE MNIE?!
MJ: O, więc odnaleźliście mnie...
Kealsy: Nie było trudno. Wszędzie wiszą plakaty zapraszające do „Groty MJ”.
MJ: FAK, zapomniałam zdjąć plakaty.
Sven(śmieje się): HAHAHAHA! On jest głupszy ode mnie.
Kaelsy: Mogę nad tym podyskutować.
Phil: Wypuść moją dziewczynę ty po**ba*y kaszalocie.
Sven: Dobrze gadasz. Nawet nie wiem, co to jest kaszalot, ale zabrzmiało groźnie.
MJ: Nie wypuszcze.
Phil(zatkało go): O.
Maria: Phil, deb*lu, zrób coś!
Phil: A tak, jasne. To może okup?
MJ: Okup?
Phil: Jak wypuścisz Marie dam Ci zegarek z ostatniego numeru „Pla*boy’a”
MJ: No... nie wiem...
Phil: Na tym zegarku jest goła Paris Hilton.
Sven: Serio? Daj zobaczyć!
Siorka: Sven!
Sven: O co Ci chodz? Nawet popatrzeć nie wolno?
Phil (do MJ): To jak? Zgadzasz się na wymiane?
MJ: Dobra.
(MJ wypuszcza Marie, a Phil daje mu zegarek)
Maria (wściekła): WYMIENIŁEŚ MNIE ZA ZEGAREK Z PLAY*OYA?
Phil: Ale o co chodzi......
Maria: Ten zegarek kosztował pewnie jakieś 5 złotych!
Phil (zakłopotany): 3 złote, była promocja.....
Maria: TYLE JESTEM DLA CIEBIE WARTA?
Phil: Nie, nie.....
Maria: Dałeś za mnie taki ohydny zegarek?!?
Phil: HEJ! Na tym zegarku była goł* Paris! Rozumiesz? ONA BYŁA GO*A!
Maria: Ja.... Cie.... Zaraz..... Zabije!
Sven: Nie!
(Wszyscy się na niego gapią)
Kaelsy: Hm.... od kiedy TY lubisz Philipa, Świrze?
Sven: E...tego... nie lubie... ale Phil obiecał mi, że pokaże mi najlepsze kluby nocne w mieście...
Siorka: CO?
Maria: Zabijmy ich obu XD.
Ja: Może potem? Teraz chyba powinnyśmy w końcu iść odwiedzić twoją kumpele, nie Maria?
Maria: O kur*e!
Ja: Co?
Maria: Powiedziałam mojej kumpeli, żeby czekała na nas na dworcu..... ee.... 5 godzin temu, i nie zadzwoniłam do niej, że nie przyjdziemy.... więc ona tam na nas ciągle czeka...
Sven (naśmiewa się): HAHAHAHAHAHAHAH, dobre, dobre! Aleś ty głupia...
(Maria celuje w niego z kałacha)
Maria: Chcesz dostać w swój bezmózgi łeb, ty wredny paszczurze?
Sven (zdumiony): Co to jest paszczur?
Kaelsy: Ciebie powinni pokazywać w muzemu, pod hasłem DEBI*, Świrze.
Sven (kapnął się, że Kaelsy go przezywa): Nazywam się Sven, a nie Świr.....
Kaelsy (udaje, że nie wie o co Svenowi chodzi); Oh... serio, sorry....
(Sven się uśmiecha z zadowoleniem)
Kaelsy (kończy, cicho):...Świrze.
Ja: ... E... nie róbcie mi OT-a w opowiadaniu.... . Więc, idziemy odwiedzić twoją kumpele, co Maria?
Maria: No....
Kaelsy( z szatańskim uśmiechem): A skoro ona już czeka te 5 godzin, to może wpadniemy do jakiegoś sklepu po voodke?
Sven (wrednie): Chyba masz problem, z piciem co Kaelsy?
(W tym momencie Kaelsy pokazuje mu F*ck /wiecie o co chodz? Czy mam wyjaśnić, jak się pokazuje f*ck’a/ [/i, a Sven oczywiście nie wie o co Kaelsy chodzi, więc gapi się głupio.)
Siorka (myśli intensywnie, co do niej nie podobne): No, można by kupić tą voodke.... Tu gdzieś jest chyba Biedronka...
Ja i Maria: BŁAGAM, NIE BIEDRONKA!
Siorka: To jakie tu są sklepy jeszcze?
Maria: Tu jest taki Media Cuśtam, ale tam tylko można hurtowo kupować...
Kaelsy: MNIE to nie przeszkadza... po prostu kupimy pare skrzynek....
Maria: Spoko, ale pewnie ktoraś z moich kumpeli ma w domciu bimber...
Kaelsy: Mhmm... uwielbiam bimber domowej roboty...
Sven (smutno): A ja nawet nie wiem co to bimber.
Ja: Widze, ze masz tu wiele znajomych, co Maria?
Maria: No. Najpierw pojdziemy na dworzec, a potem wpadniemy do Talki.
(idziemy na dworzec)
(na dworcu)
Maria: Nie ma jej już.
Ja: Pewnie sobie poszła.
Phil: No, ja bym nie czekał 5 godzin...
Maria: NIE POCZEKAŁ BYŚ NA MNIE??
Phil: E...tego, nie o to mi chodziło....
Ja: To co robimy?
Maria: Idziemy do Talki... a potem... może gdzieś pojedziemy znów? Myślałam o Afryce....
Sven: A czemu ty nie możesz w jednym miejscu usiedzieć dłużej niż 1 dzień? Jesteś strasznie....
(W tym momencie Maria wyciaga znów kałacha, więc Sven przestaje gadać)
Kealsy: No, no, widze, że Maria znalazła sposób na Świra....
Sven (wściekły): Nie nazywaj mnie tak!!!
Kaelsy (ziewa z nudów): Weź wrzuć na luz..... Świrze.
(idziemy teraz do Talki)
(przed jej domem)
(Maria puka do drzwi)
(Talka otwiera)
Maria: Cześć!
Talka: Hej!
Ja, Siorka, Phil, Kaelsy: Hejka!
Sven (cieszy się bo się nauczył nowego słowa): Hejoł bejbe!
Talka ( z lekka ją przytkało, jak Sven takim tekstem zasunął): Co to za świr?
Kaelsy: BUAHAHA, no nie mogę, już Cie lubie!
Talka: Wejdźcie do środka....
Ja (niepewnie): A nie ma tam nic różowego?
Talka: Jasne, że nie!
(Więc wchodzimy, wnętrze jest w porządku, w tle leci muzyka System Of A Down – „B.Y.O.B” [i] /Ostatnio strasznie lubie tą piosenke / )
Maria (do Talki): Więc, zaraz Ci wszystkich przedstawie..... to jest Kaelsy (pokazuje na Kaelsy), to jest BS (pokazuje na mnie), to jest mój brat, którego już pewnie znasz – Świr.... e, to znaczy Sven....
(W tym momencie Kaelsy tarza się ze śmiechu.)
Maria: A to jest nika, siostra BS i żona Świra... (pokazuje na nike)
Talka (zaszokowana): E..? Jak ten Świr znalazł żone?
Sven (wściekły): PRZESTAŃCIE MNIE TAK NAZYWAĆ!!!!!
Talka: Eeee .... Sorry...
Kaelsy (do Talki): Wyluzuj... Nie przejmuj się nim, to frajer. Lepiej przynieś nam bimber.
Talka: Już ide....
(Talka idzie, a po chwili wraca z Bimbrem)
Kaelsy: Fajnie! Daj buteke.
(Talka rozdaje butelki, bo 2 dla każdego)
Talka: Zostałą mi jeszcze jedna dodatkowa. Komu mam ją dać?
Ja i Kaelsy: Daj ją Marii... Ona miała dziś cieżki dzień, porwał ją MJ.
Siorka: No, to musiało być straszne.... Ja bym pewnie zwariowała, gdyby to mnie przydarzyło się coś takiego...
Sven: Coś ty... Ja bym Cie uratował.
Siorka ( z radościa): Serio? Uratowałbyś mnie?
Sven: Jasne. Jesteś fajna.
Siorka: Ja też Cie kocham!
(przytulają się. W tle romantyczna muzyka np. „Nothing else matters” – Metalica)
Maria: E... nie chce wam przerywać, ale PRZESTAŃCIE!!!!!
Ja: To co teraz robimy?
Maria: Może pojedziemy do Afryki, jak już proponowałam?
Kaelsy: Fajno.
Ja: No... Masz tu jakiś samolot, Talka? Bo w naszym skończyło się paliwo...
Talka: Nie, ja nie mam... Ale niedaleko jest poligon wojskowy, gdzie żołnierze ćwiczą loty nowym F16... i nawet nie mają tam ochrony...
/przypominam, że F16 nie można już kupić w Tvmarkecie bo to samolot woskowy itd....I tu możecie zobaczyć fotke tego samolotu: [url] [link widoczny dla zalogowanych] [/url] FAJNY NIE??/
(Wszyscy się uśmiechają i cieszą się, że uda im się zwinąć taki ładny samolot, tylko Sven stoi z głupią miną, bo on nie załapał aluzji)
Sven: O co chodzi?
Kealsy: To dla ciebie zbyt skomplikowane, Świrze. Lepiej idź po bimber.
(No i Świr... Sven miałam powiedzieć poszedł)
Ja: To chodźmy po ten samolot.
Siorka: Ja... chciałabym...
Ja: Co?
Siorka: Chce wam coś powiedzieć.
Kaelsy: To wal.
Siorka: Chodzi o to że.....
( W tle muzyka Green Day - Wake Me Up When September Ends)
Ja: Że co?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Black Star
Administrator
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:14, 13 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
JESZCZE KAWAŁEK ŚLUBU, CO SIE TAM NIE MIEŚCI?!?!
( W tle muzyka Green Day - Wake Me Up When September Ends)
Ja: Że co?
Maria: JAJCO!
Siorka: Nie, ja mówie serio.
Kaelsy: To mów.
Siorka: Więc... chodzi o to...
Ja (podpowiadam): Że...
Siorka: Tak, chodzi o to że....
Kaelsy (wściekła): ZAMIERZASZ TO DOKOŃCZYĆ?
Siorka: Jestem w ciąży.
Ja: CO? O FAK!
Kaelsy: Trzeba to oblać bimbrem i voodką!
Maria: Ale... jak to wógule możliwe?
Kaelsy: No, racja. Ja myślałam, ze Świr nie wie, co się robi, żeby.. wiecie co...
Siorka: Ale Philip mu powiedział.
(Wszyscy gapią się na Philipa, który udaje, ze nie wie, o co chodzi)
Siorka: Teraz powinniście mi pogratulować!
(Wszyscy gratulują, tylko ja stoje z dziwną miną)
Siorka: O co chodzi, BS?
Ja:... Czy nikt z was nie czytał/ nie oglądał „Dziecka Rosemary”?
Kaelsy (próboje mnie pocieszyć): Nie martw się... Dziecko Rosemary było potworem... ale ono było zrodzone ze zła.... Z twojej siostry i Świra może wyjść co najwyżej... WIĘKSZY ŚWIR.
Ja: Może masz racje.... (teraz mówie do siorki): To chłopczyk czy dziewczynka?
Siorka: E... nie wiem... niechcemy jeszcze znać płci dziecka....
Maria: Sven nawet nie wie, co to płeć.
Phil: Nie, Sven JUŻ wie.
Kaelsy (poprawia): Świr. Mówi się Świr.
Ja (do siokri): Który to tydzień?
Siora: Niech policze...
(Chwila przerwy, bo ona jest kiepska z matmy)
Siorka: To będzie ee..niepamiętam... To było jakieś 2 miesiące temu...
Maria: JA przedstawiłam Ci Svena jakieś dwa miesiące temu!
Siorka: No.
Ja: Na pierwszej randce??????
Siorka: A co w tym złego?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maria The Great Saiyman 3
Gość
|
Wysłany: Wto 18:35, 13 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
Więcej więcej XD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kaelsy
Miłośnik Guacamole
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Najczerniejszej Odchłani Piekła
|
Wysłany: Wto 20:38, 13 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
(Chwila przerwy, bo ona jest kiepska z matmy)
Siorka: To będzie ee..niepamiętam... To było jakieś 2 miesiące temu...
Maria: JA przedstawiłam Ci Svena jakieś dwa miesiące temu!
Siorka: No.
Ja: Na pierwszej randce??????
Siorka: A co w tym złego?
Kaelsy: No nic, jeśli wcześnie poszliście na Madagaskar...
Sven: A co? Mieliśmy iść specjalnie na tą wyspe, bo ci się tam podoba?
Maria: Ej, pokłócicie się potem....
BS: Później, to Kaelsy się ochla
Nika: Ja jestem w ciąży, a wy mi tu o opijaniu się dowalacie!?
Sven: Właśnie, a ja będę tatą
Kaelsy: (cichaczem) wspólczuje dziecku...
Nika: Mówiłaś coś?
BS: Mówiła, że może pójdziemy to oblać?
Sven: Moja żona nie pije...
Kaelsy: Zamknij się świrze! Świry i Deby głosu nie mają!
Sven: Moja żona nie pije! Bo gdy bocian przyniesie nam dziecko, to ona musi pokazać mu w którą kapuste ma trafić...a po pijanemu, jej się nie uda...
Phil: To ty mu pokażesz w którą...
Sven: Masz racje, ja i tak wybiore lepszą kapuste...bardziej czerwoną...
Kaelsy: Kapusta jest zielona...daltonie...
Sven II: Co wy bredzicie?! Jaka kapusta?! Jakie bociany?!
Phil: Paris mi tak mówiła przez telefon...
Maria: Rozmawiałeś z tą wytapetowaną blondyną, która tylko tylkiem kręcić potrafi, przez telefon?!
Phil: Ale jak ona tym tyłkiem kręci
Maria: Kaelsy, widziałam, jak chowałaś granaty do kieszeni...zrób z nich jakiś użytek...
Kaelsy: (wyciągam granata i daje go Phil'owi) Masz Phil, idź pod tamtą budke telefoniczną i wyciągnij zawleczke...
Phil: Dobra (wyciąga zawleczke)
Kaelsy, BS, Nika, Maria: Ale nie tutaj ty ch****** debie!!!!!!!!!!!!!!!!! Wszyscy na ziemie!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maria
Administrator
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:53, 13 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
PHIL ... Jedno L na końcu :/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kaelsy
Miłośnik Guacamole
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Najczerniejszej Odchłani Piekła
|
Wysłany: Wto 20:56, 13 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
Maria napisał: | PHIL ... Jedno L na końcu :/ |
Sorki, pisze tak, bo się przyzwyczaiłam :/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Black Star
Administrator
Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:57, 13 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
BRAWO KAELSY!!
SUPCIO! LEPSZE OD MOICH
Teraz ja:
Kaelsy, BS, Nika, Maria: Ale nie tutaj ty ch****** debie!!!!!!!!!!!!!!!!! Wszyscy na ziemie!!
(wszyscy padają na ziemie, tylko Sven stoi bo nie załapał o co chodzi)
Siorka: Sven, de*ilu, na ziemie!
(Sven nadal stoi)
Siorka: POMOCY! Moje dziecko nie ma ojca!!
Maria:Phil weź zrób coś z tym granatem!
Phil: Ah. Ok. Łap!
(rzuca do Marii)
Maria: Powa*iło cie???
(Stara się odrzucić granat daleko)
Sven II: Maria, podaj mi ten granat, ja się go pozbęde!
(Maria rzuca do Svena II, ale Świr przechwytuje granat)
Sven: MOJE! MOJE! Wygrałem!
Maria: Ty walnięty bucie!
(Kaelsy zabiera granata Svenowi i go wyrzuca)
(sytuacja opanowana)
Ja: To teraz idziemy to oblać?
Kaelsy: NO! NO!
(w pubie)
(Każdy ma 4 butelki piwa i 4 voodki)
Siorka: Mam do was wszyskich wielką prośbe.
Kaelsy: Nie, nie podziele się z tobą moją voodką.
Siorka: Nie o to mi chodzi. Widzicie, mimo, iż nie wiemy, jeszcze jakiej płci będzie dziecko, ja czuję, że to będzie chłopiec...
Ja: Chcesz o tym porozmawiać?
Siorka: Chcę, byście pomogli mi wybrać imię... Bo widzicie, ja nie mam pomysłu, a Sven zaproponował imię: „Donald” ,a na drugie: „Kaczor”....
Kaelsy: Eh, bo Świr to idio*a. Nazwij dziecko Belzebub.
Ja: Albo Omen...
Phil: Przestańcie się wygłupiać! Nazwij syna Paris.
Ja: A to nie jest raczej damskie imię?
Siorka: Nie pozwole, żeby moje dzieco nosiło imie po tej głupiej, farbowanej lasce o inteligencji szczotki do sprzątania klozetu!
Phil: Paris nie jest głupia! Jest wyjątkowo inteligentna! Jak z nią wczoraj gadałem to...
Maria: GADAŁEŚ? Z NIĄ? WCZORAJ? KIEDY MNIE WIĘŹIŁ MJ?!!!!!!!!!!!!!!!!! BS, dawaj kałacha!!!!
Ja (do siorki, ironicznie): Nazwij dziecko Kałach
Siorka (zastanawia się): Kałach? To własciwie ładne słowo......
Kaelsy (podpuszcza ją): No, zobacz jak ładnie pasuje: Kałach Ragnar.....
Maria (też podpuszcza): No, i można by mówić: „Kałaszek”
Siorka: OK., OK. Mój syn nazywa się Kałach.
Ja: Oszalałam, albo mi odbiło, to nie dzieje się naprawde............
Phil: E tam. Paris ładniejsze!
(Maria bierze kałacha /rzecz, nie dziecko/ i goni z nim Phila po całym pubie)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|